W komentarzu redakcyjnym we wtorek dziennik przypomina, że budowa gazociągu stała pod znakiem zapytania, gdyż niektóre kraje wolały dogadać się z Rosją w sprawie dostaw gazu ziemnego. Projekt "ożył" jednak, kiedy Rosja próbowała osłabić demokratyczny rząd Ukrainy, wstrzymując dla niej dostawy gazu. "Kraje, które najbardziej skorzystałyby z Nabucco, jak Węgry i Austria, do niedawna były bardziej zainteresowane negocjowaniem nowych tras przesyłowych z Rosji. Teraz, jak się wydaje, uznały, że dywersyfikacja źródeł dostaw jest niezbędna dla ich bezpieczeństwa narodowego" - pisze "Washington Post". Gazeta wita z zadowoleniem umowę z Ankary, gdzie Turcja, Bułgaria, Rumunia, Węgry i Austria zgodziły się na poprowadzenie gazociągu przez ich terytoria, jako "ważny krok na drodze do bardziej bezpiecznej Europy". Zwraca uwagę, że jest ona odpowiedzią na imperialną politykę Moskwy, czego wyrazem była najnowsza wizyta prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Cchinwali, stolicy Osetii Południowej - prowincji Gruzji, która ogłosiła niepodległość uznaną przez Kreml. "Prowokacyjna wizyta Miedwiediewa była jednoznacznym sygnałem: Rosja nie ma zamiaru zrezygnować z kampanii na rzecz przekształcenia swoich sąsiadów w państwa satelickie, prowadzonej z użyciem tak brutalnych narzędzi, jak siła wojskowa i kontrola dostaw energii" - pisze gazeta. Tomasz Zalewski