Sąd zmniejszył karę 52-letniemu Siergiejowi Kriwowowi (z 4 lat do 3 lat i 9 miesięcy łagru) oraz 22-letniemu Jarosławowi Biełousowowi (z 2 lat i 6 miesięcy do 2 lat i 3 miesięcy). W lutym Sąd Rejonowy w Moskwie skazał ośmioro opozycjonistów na kary od 2,5 do 4 lat kolonii karnej. Sąd uznał ich za winnych użycia siły przeciwko policjantom podczas "masowych rozruchów" na stołecznym placu Bołotnym w maju 2012 roku, w przededniu inauguracji prezydenta Rosji Władimira Putina. Oprócz Kriwowa i Biełousowa skazani wówczas zostali też: 23-letni Andriej Barabanow - na 3 lata i 7 miesięcy, 21-letni Denis Łuckiewicz, 22-letni Stiepan Zimin i 23-letni Aleksiej Polichowicz - otrzymali po 3 lata i 6 miesięcy, 20-letnia Aleksandra Duchanina - 3 lata i 3 miesiące, a 34-letni Artiom Sawiołow - 2 lata i 7 miesięcy. W wypadku Duchaninej, która - jak utrzymuje Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej - rzucała kawałkami asfaltu w funkcjonariuszy sił specjalnych policji OMON, co spowodowało u nich zaczerwienienie skóry i ból fizyczny, sąd zawiesił wykonanie kary na 3 lata. Prokurator żądał dla oskarżonych od 5 do 6 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. 6 maja 2012 roku na placu Bołotnym naprzeciwko Kremla doszło do starć sił specjalnych policji OMON z opozycjonistami, którzy żądali odejścia Putina, a także przeprowadzenia w Rosji uczciwych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. W manifestacji wzięło udział około 15 tys. ludzi. Ponad 450 osób zostało zatrzymanych, po obu stronach byli ranni. Według Komitetu Śledczego obrażeń doznało 82 policjantów. W stan oskarżenia w sprawie zajść postawiono łącznie 29 osób. Jeden z oskarżonych już w listopadzie 2012 roku został skazany na 4,5 roku. W kwietniu tego roku przed sądem w Moskwie rozpoczął się proces kolejnych czworga uczestników protestów. W stosunku do siedmiu osób w styczniu i lutym Komitet Śledczy FR zastosował amnestię. Jeden z oskarżonych, 38-letni Michaił Kosienko, został uznany za niepoczytalnego i skierowany na przymusowe leczenie psychiatryczne. W zeszłym tygodniu Sąd Miejski w Czechowie, 70 km na południe od Moskwy, zgodził się, aby Kosienko był poddawany kuracji w warunkach ambulatoryjnych, a nie szpitalnych, jak dotąd. Śledztwo przeciwko pozostałym oskarżonym trwa. Opozycjoniści, obrońcy praw człowieka i aktywiści niezależnych od Kremla organizacji pozarządowych uważają "sprawę bołotną" za polityczną, a starcia policji z demonstrantami - za sprowokowane działaniami władz. Celem represji jest - ich zdaniem - zastraszenie przeciwników polityki Putina. Z Moskwy Jerzy Malczyk