Dzisiejsze rozprawy dotyczyły porucznika Zygmunta Sułowskiego i porucznika Stanisława Garlińskiego - jeńców Kozielska, zamordowanych w Katyniu. GPW odmawia rehabilitacji ofiar zbrodni katyńskiej, twierdząc, że dokumenty dotyczące tego mordu nie zachowały się, więc nie może ona rozpatrzyć wniosków o rehabilitację. Sąd Rejonowy w Moskwie nie dopatrzył się żadnych uchybień w postępowaniu GPW. Sąd przystąpił też do rozpatrywania wniosku w sprawie starszego posterunkowego Marcina Świderskiego, jeńca Ostaszkowa, rozstrzelanego w Kalininie (obecnym Twerze) i pogrzebanego w Miednoje. Jednak ze względu na późną porę ogłosił przerwę w rozprawie do czwartku. Zygmunt Sułowski urodził się 7 kwietnia 1902 roku w Warszawie. Ukończył Szkołę Handlową w Liege w Belgii. Brał udział w wojnie 1920 roku. Był pracownikiem spółki Solvay w Warszawie. W armii służył w 3. Pułku Artylerii Lekkiej. Stanisław Garliński urodził się 4 grudnia 1887 roku w Warszawie. Był architektem po Politechnice Warszawskiej. Pracował i mieszkał w Gdyni. Ciało Sułowskiego zostało ekshumowane przez niemieckie władze przy udziale komisji technicznej Polskiego Czerwonego Krzyża 26 maja 1943 roku, natomiast szczątki Garlińskiego były ekshumowane dwukrotnie - przez Niemców 17 maja 1943 roku oraz rosyjską komisję Nikołaja Burdenki 18 stycznia 1944 roku. W środę przedstawiciel prokuratury wojskowej płk Siergiej Szałamajew, który w latach 1994-2004 kierował śledztwem w sprawie zbrodni katyńskiej, oświadczył, że w aktach tego dochodzenia nie ma raportu z ekshumacji niemieckiej, a wyniki prac komisji Burdenki zostały sfałszowane. Materiały te - podkreślił - nie mogą więc stanowić dowodów w postępowaniu rehabilitacyjnym. W podobnym duchu wypowiedział się drugi z wojskowych prokuratorów, płk Aleksandr Kosmodiemiański. Jego zdaniem dowodem w postępowaniu rehabilitacyjnym nie może też być uchwała Politbiura KC WKP(b) z 5 marca 1940 roku, na mocy której polscy jeńcy zostali skazani na śmierć, czy też notatka szefa KGB Aleksandra Szelepina z 3 marca 1959 roku, potwierdzająca, iż zostali oni rozstrzelani, gdyż dokumenty nie zawierają nazwisk osób, których dotyczą. Szef sekcji polskiej Memoriału Aleksandr Gurianow dowodził, że wystarczającą podstawą do politycznej rehabilitacji ofiar mordu w Katyniu jest już nawet to, że Polacy zostali pozbawieni wolności. Dokumenty, które potwierdzają ten fakt znajdują się w rosyjskich archiwach i są powszechnie dostępne - wskazał Gurianow. Jednak sędzia Tatiana Pawlukowa podzieliła opinię prokuratorów. Przy czym nie zgodziła się na powołanie na świadka byłego prokuratora wojskowego Aleksieja Jabłokowa, który w latach 1990-94 kierował śledztwem katyńskim. O wysłuchanie jego zeznań wnosił Gurianow. Jak powiedział przedstawiciel Memoriału, Jabłokow w swoich publikacjach m.in. podaje, iż materiały z ekshumacji niemieckiej z 1943 roku były w aktach dochodzenia. Gurianow dwukrotnie wnosił o wyłączenie Pawlukowej. Sędzia nie miała sobie nic do zarzucenia i w obu wypadkach odrzuciła wnioski Gurianowa. Memoriał skierował do sądu dziesięć jednakowych wniosków, dotyczących łącznie 16 ofiar zbrodni katyńskiej. 25 grudnia 2008 roku i 22 stycznia 2009 roku sąd rejonowy odrzucił już zażalenia stowarzyszenia, dotyczące pozostałych 13 Polaków. 10 i 12 marca Moskiewski Sąd Miejski utrzymał w mocy wyroki sądu pierwszej instancji. Memoriał, organizacja pozarządowa dokumentująca zbrodnie stalinowskie, domaga się, aby sąd zobligował Główną Prokuraturę Wojskową, by ta w postępowaniach dotyczących polskich jeńców zamordowanych w 1940 roku przez NKWD przestrzegała rosyjskiej ustawy z 1991 roku o rehabilitacji ofiar represji politycznych. Stanowi ona, że prokuratura powinna albo wystawić zaświadczenie o rehabilitacji, albo orzeczenie o braku podstaw do niej. W tym drugim wypadku ma obowiązek skierowania swojej decyzji do sądu, który powinien się do niej ustosunkować. GPW konsekwentnie odmawia rozpatrzenia wniosków, twierdząc, że nie ma żadnych dowodów, iż osoby, o których rehabilitację wnioskuje Memoriał, były ofiarami represji politycznych.