Rozdrażnienie Moskwy wyraził w sobotę doradca prezydenta Dmitrija Miedwiediewa Siergiej Prichodźko zadając pytanie, kto w zaistniałej w stosunkach dwustronnych konstruktywnej atmosferze rzeczywiście ustala USA politykę zagraniczną USA. - Powstaje pytanie, kto określa politykę zagraniczną USA: prezydent czy też, niechby i najbardziej szanowni, członkowie jego zespołu - powiedział Prichodźko komentując wywiad Bidena dla dziennika "The Wall Street Journal" po zakończeniu wizyt na Ukrainie w Gruzji. W wywiadzie Biden zaznaczył m.in., że osłabiona przez kryzys Rosja wyjdzie naprzeciw USA, będzie bardziej skłonna do współdziałania. Zdaniem Bidena Rosja wciąż trzyma się przeszłości, lecz taka sytuacja nie może się przedłużać, gdyż świat szybko się zmienia i idzie naprzód. Zdumienie rosyjskich władz wywołały też uwagi Bidena dotyczące zgody Rosji na rozpoczęcie nowej tury rozmów o redukcji zbrojeń strategicznych. Zdaniem Bidena Rosja przystała na to, bo nie jest po prostu w stanie utrzymać tak wielkiego arsenału nuklearnego. Nawiązując do kwestii problemów gospodarczych, przy czym nie tylko w Rosji, lecz w wielu innych krajach świata, doradca prezydenta Rosji powiedział, że są one związane z - jak się wyraził - "następstwami nierozumnych, a niekiedy graniczących z awanturnictwem posunięć instytucji gospodarczych w samych Stanach Zjednoczonych w czasach poprzedniego prezydenta". Prichodźko powiedział, że dla Rosji jest bardzo ważne to, jak USA traktują uzgodnienia i dokumenty podpisane w czasie wizyty prezydenta USA Baracka Obamy w Moskwie. Wyraził w związku z tym zdumienie, dlaczego nagle druga osoba w amerykańskiej administracji postanowiła przedstawić własny punkt widzenia na stosunki dwustronne.