Na obradach Klubu Wałdajskiego, gromadzącego ekspertów zajmujących się Rosją, Putin przypomniał o prośbie żony Nawalnego w tej sprawie. - Od razu po tym, jak zwróciła się do mnie żona tego obywatela, poleciłem prokuraturze, by sprawdziła możliwość jego wyjazdu za granicę na leczenie - zapewnił. Przekonywał, że Nawalny ze względu na dotyczące go śledztwa miał ograniczone możliwości wyjazdu. - Od razu poprosiłem Prokuraturę Generalną o pozwolenie. I on wyjechał - podkreślił. Współpracownik Nawalnego Leonid Wołkow opublikował po tych wypowiedziach prezydenta fragmenty briefingu rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa z końca sierpnia. Pieskow powiedział wówczas, że kwestia transportu Nawalnego do Berlina "nie wymagała udziału prezydenta" Rosji. Była to - przekonywał - "wyłącznie decyzja lekarzy". Sam Nawalny opublikował na swoim Twitterze zdjęcie Putina z Alaksandrem Łukaszenką, dopisując do niego fikcyjny dialog prezydentów: "Uratowałem (liderkę opozycji Swiatłanę) Cichanouską" - mówi Łukaszenka, Putin odpowiada: "A ja uratowałem Nawalnego". Julia Nawalna zwracała się do Putina z listem krótko po tym, gdy jej mąż trafił w stanie śpiączki do szpitala w Omsku na Syberii. "Oficjalnie zwracam się do Pana o zezwolenie na transport Aleksieja Nawalnego do Niemieckiej Republiki Federalnej" - napisała w liście, datowanym na 21 sierpnia. Kreml oświadczał wówczas, że przewiezienie Nawalnego za granicę zależy wyłącznie od leczących go lekarzy. Z Moskwy Anna Wróbel