- Historii trzeba patrzeć w oczy, wtedy możliwe będą przełomy, w tym również w relacjach między Rosją i Polską - podkreślił. - O tym, czy ta wizyta stanowi przełom, mogą powiedzieć tylko sami Polacy - dodał. - W sprawach bieżących w stosunkach między Rosją i Polską nie ma poważniejszych problemów. Te, które występują, są rozwiązywalne. Nierozwiązane pozostają wciąż problemy z historii. Tutaj nie dostrzegam z naszej strony woli, by spojrzeć historii w oczy - oświadczył Mleczin. Publicysta powiedział, że nie spodobał mu się list Putina do Polaków, wydrukowany w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej". - Publikacja ta wywarła na mnie przygnębiające wrażenie. Jest niezgodna z rzeczywistością historyczną, tak dobrze znaną i jasną - zaznaczył. - Jeśli chodzi o wydarzenia sierpnia-września 1939 roku, to wszystko jest jasne. Fakty są jednoznaczne. Różnice mogą być tylko w ich interpretacji - ocenił. Mleczin wyznał, że nie spodobało mu się zwłaszcza to, co premier Rosji napisał o Katyniu. - Określenie "ofiary Katynia" nie wyjaśnia czytelnikowi, w jaki sposób ci ludzie zginęli. Pod pociąg wpadli? Spłonęli w pożarze domu? - wskazał. - Nie rozumiem, po co mamy trzymać się starego modelu historii. Potrzeby takiej nie ma. Nie służy to interesom narodowym Rosji. Wprost przeciwnie - sądzę, że właściwsze byłoby odepchnięcie tego od siebie, odgrodzenie się od tego. Właśnie to służyłoby interesom naszego państwa - zaznaczył publicysta. Jego zdaniem, "przyczyny takiego stanu rzeczy są głębokie". - Jedną z nich jest pamięć zbiorowa, która w Rosji ma określony charakter. Żaden przywódca nie ma ochoty iść pod prąd dominującemu poglądowi. Choć jest to zrozumiałe, to jednak można było inaczej - powiedział Mleczin. Publicysta ocenił również, że nie jest dziełem przypadku, iż w czasie, gdy premier Rosji gościł w Polsce, w Moskwie odbyła się prezentacja dokumentów Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Rosji dotyczących polskiej polityki zagranicznej w latach 1935-45. - W Rosji takie imprezy nie odbywają się przypadkiem - zauważył. Mleczin to jeden z bardziej znanych rosyjskich dziennikarzy. Od 1997 roku jest związany z telewizją TV Centr (TVC). Wcześniej - w latach 1993-96 - był zastępcą redaktora naczelnego dziennika "Izwiestija". Karierę dziennikarską zaczynał w tygodniku "Nowoje Wremia", w którym pracował blisko 15 lat (1979-93). Jest m.in. autorem głośnego cyklu dokumentalnego "Bohaterowie i ofiary zimnej wojny", który TVC emitowała w pierwszej połowie tego roku. Jeden z odcinków był poświęcony wydarzeniom, które doprowadziły do upadku komunizmu w Polsce i innych krajach dawnego bloku wschodniego. Zobacz też: Putin: Spotkaliśmy się, by oddać hołd milionom ofiar Merkel: Pochylam głowę przed ofiarami wojny