Rosyjskie Ministerstwo Obrony tłumaczy, że kilkunastu ich żołnierzy rzeczywiście zostało aresztowanych, ale tylko dlatego, że patrolowali granicę rosyjsko-ukraińską i zupełnie niechcący przekroczyli o kilka kroków granicę drugiego państwa. - Wojskowi rzeczywiście uczestniczyli w patrolowaniu granicy rosyjsko-ukraińskiej, przekroczyli ją, najpewniej przypadkiem, na nieoznaczonym odcinku. O ile nam wiadomo, nie stawiali oporu, gdy zatrzymały ich siły zbrojne Ukrainy - poinformowano rosyjskie agencje w ministerstwie obrony Rosji. Kijów odpowiada, że rosyjskich spadochroniarzy pojmano kilkadziesiąt kilometrów od granicy. To dziesięciu rosyjskich wojskowych, przy których znaleziono dokumenty i broń. Są to żołnierze z 331. pułku 98. Dywizji Wojsk Powietrznodesantowych Federacji Rosyjskiej. Przypomnijmy, że w czasie inwazji na Krym także zaprzeczali, że świetnie uzbrojone "zielone ludziki" - jak ich nazywano - to rosyjscy żołnierze. Władimir Putin mówił, że broń kupili w sklepie z militariami. Dopiero po aneksji Krymu Putin przyznał, że rzeczywiście działała tam jego armia. Krzysztof Berenda