"Zostałam bezprawnie wywieziona z Ukrainy na terytorium Federacji Rosyjskiej i jestem tutaj bezpodstawnie przetrzymywana. Skierowanie na obserwację psychiatryczną jest też bezprawne. Na tej podstawie odmawiam współpracy z pracownikami kliniki" - stwierdziła Sawczenko w oświadczeniu opublikowanym przez ukraiński korespondent.net. Wczoraj - jak donoszą media ukraińskie i rosyjskie - sąd w Woroneżu przedłużył jej areszt do końca października i skierował na badania do kliniki psychiatrycznej. Odmówił także wszczęcia postępowania w sprawie nielegalnego uprowadzenia z terytorium Ukrainy. Ma być badana w Instytucie Serbskiego w Moskwie, tego samego - jak zauważa Fundacja Otwarty Dialog - w którym przebywa aktywista Majdanu z półwyspu krymskiego Ołeksyj Czornyj. "W praktyce oznacza to miesiąc bez kontaktu ze światem zewnętrznym, włącznie z adwokatami i służbami konsularnymi Ukrainy. W szpitalu Nadii mogą być podawane wbrew jej woli praktycznie dowolne preparaty" - czytamy na facebookowych stronach Fundacji Otwarty Dialog. "Nie ma tutaj sprawiedliwości, nie ma prawa (...) Dzięki Bogu, u nas nie ma już Janukowycza. Wierzę, że u was nie będzie wkrótce Putina" - miała powiedzieć Sawczenko na jednej z rozpraw sądowych. 31-letnia pilotka została pojmana najprawdopodobniej w nocy z 17 na 18 czerwca w rejonie prowadzenia przez wojska ukraińskie operacji antyterrorystycznej w obwodzie ługańskim. Przetrzymywana przez separatystów, została następnie przewieziona do Rosji, gdzie postawiono jej zarzuty odpowiedzialności za śmierć rosyjskich dziennikarzy. Sawczenko miała podać ukraińskiej artylerii namiary na miejsce, gdzie przebywali rosyjscy dziennikarze. Jej obrońcy podważają te zarzuty przede wszystkim na podstawie stwierdzenia, że została pojmana wcześniej, niż ci dziennikarze zginęli. ML