Policja zastosowała nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Ulica, na której znajduje się sąd, została częściowo wyłączona z ruchu samochodowego; ograniczono też ruch pieszych. Sąd ogrodzono metalowymi płotkami, policja przepuszcza tylko uczestników procesu. Wśród zgromadzonych w rejonie sądu jest jeden z liderów antykremlowskiej opozycji Aleksiej Nawalny. Są tam też zwolnione w grudniu z kolonii karnej członkinie punkrockowej grupy Pussy Riot, Nadieżda Tołokonnikowa i Maria Alochina. Na ławie oskarżonych zasiada ośmioro uczestników rozruchów na placu Bołotnym w Moskwie w maju 2012 roku, w przededniu inauguracji prezydenta Rosji Władimira Putina. Zarzuca się im użycie siły przeciwko funkcjonariuszom policji. Prokurator żąda dla podsądnych od 5 do 6 lat łagru. Proces toczy się od czerwca 2013 roku. Początkowo na ławie oskarżonych zasiadało 12 osób, jednak w grudniu wobec czterech z nich sąd zastosował amnestię. 6 maja 2012 roku na placu Bołotnym naprzeciwko Kremla doszło do starć sił specjalnych policji OMON z opozycjonistami, którzy żądali odejścia Putina, a także przeprowadzenia w Rosji uczciwych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. W manifestacji wzięło udział około 15 tys. ludzi. Ponad 450 osób zostało zatrzymanych, po obu stronach byli ranni. Według Komitetu Śledczego FR obrażeń doznało 82 policjantów. W stan oskarżenia w sprawie udziału w zajściach łącznie postawiono 29 osób. Wszystkim grozi do 8 lat kolonii karnej. Jeden z oskarżonych, Maksim Łuzianin, w listopadzie 2012 roku został już skazany na 4,5 roku łagru. Drugi z uczestników rozruchów Michaił Kosienko, uznany za niepoczytalnego, w październiku 2013 roku został przez sąd skierowany na przymusowe leczenie psychiatryczne. Śledztwo przeciwko pozostałym oskarżonym trwa. W stosunku do siedmiorga osób w styczniu i lutym Komitet Śledczy FR zastosował amnestię. Opozycjoniści, obrońcy praw człowieka i aktywiści niezależnych od Kremla organizacji pozarządowych uważają "sprawę bołotną" za polityczną, a starcia policji z demonstrantami - za sprowokowane działaniami władz. Ich zdaniem celem represji jest zastraszenie przeciwników polityki Putina.