Moskiewska prokuratura w komunikacie poinformowała, że zwróciła się do sądów o wpisanie założonej przez Nawalnego Fundacji Walki z Korupcją (FBK) oraz jego biur regionalnych na listę "organizacji terrorystycznych" oraz ekstremistów, którymi na co dzień zajmuje się Narodowy Komitet do spraw Zwalczania Terroryzmu. "Organizacje te pod pozorem liberalnych haseł pracują nad stworzeniem warunków do destabilizacji sytuacji społecznej i społeczno-politycznej w Rosji - uzasadniała moskiewska prokuratura. - Prawdziwym celem ich działań jest stworzenie warunków do zmiany podstaw porządku konstytucyjnego, w tym wykorzystanie scenariusza 'kolorowej rewolucji'". Na liście tej, zawierającej w tej chwili 33 organizacje, FBK i biura regionalne Nawalnego znalazłyby się razem z m.in. Państwem Islamskim (IS) lub Świadkami Jehowy. Zgodnie z rosyjskim prawem umieszczenie w tym gronie może skutkować wieloletnim więzieniem dla ich członków. Obawiają się masowych represji "Putin właśnie ogłosił masowe represje polityczne" - napisał na Twitterze jeden z bliskich współpracowników Nawalnego Leonid Wołkow. W wydanym wraz z dyrektorem FBK Iwanem Żdanowem oświadczeniu obaj podkreślili, że nie mają wątpliwości co do decyzji "sądu putinowskiego", ale zapewnili, że "będą kontynuować (swoją) pracę spokojnie, publicznie i skutecznie". Założona w 2011 r. FBK zamroziła swoje aktywa w 2019 r. Fundacja była karana licznymi grzywnami, w szczególności po tym, jak w 2019 roku rosyjskie ministerstwo sprawiedliwości określiło ją jako "zachodnia agendę". Moskwa przypisuje jej także korzystanie z niejasnego finansowania zagranicznego i prowadzenie "działalności politycznej". FBK jest znana z licznych dochodzeń, dotyczących defraudacji i stylu życia rosyjskich elit. W ostatnich miesiącach głośno było emisji jej filmu, który przedstawiał należącą rzekomo do prezydenta Rosji Władimira Putina niezwykle luksusową rezydencję, zbudowaną nad brzegiem Morza Czarnego. Wideo w serwisie YouTube obejrzano ponad 115 milionów razy.