Amerykańska akcja odwetowa za wtorkowe zaatakowanie bronią chemiczną syryjskiego miasta Chan Szajchun była "próbą odwrócenia uwagi od wielu ofiar wśród cywilnej ludności Iraku i Syrii spowodowanych jednostronnymi akcjami" - wskazał Safronkow, występując na forum Rady Bezpieczeństwa. Dotyczące wydarzeń w Chan Szajchun ustalenia Organizacji do spraw Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) uznał za "niewarte złamanego grosza". "Mająca ustalić fakty misja OPCW nie pracuje uczciwie, preferuje orientowanie się na doniesienia od opozycjonistów, materiały internetu, sieci społecznościowych i całej masy organizacji pozarządowych o bardzo wątpliwej reputacji, nie pomyślawszy nawet o pracy z materialnymi świadectwami na miejscu rzekomych zbrodni. I chcecie, byśmy zgodzili się z tymi danymi? Nie są one przecież warte złamanego grosza" - powiedział rosyjski dyplomata. Według niego państwa zachodnie nie są w rzeczywistości zainteresowane niezależnym i bezstronnym wyjaśnieniem incydentu w Chan Szajchun. "Powiem więcej, wy się tego boicie. A nuż rezultaty obalą wasz antyreżimowy paradygmat?" - zapytał Safronkow. Polemizował też z twierdzeniem stałej przedstawiciel USA w ONZ Nikki Haley, iż amerykańskie służby wywiadowcze dysponują dowodami odpowiedzialności armii syryjskiej za atak chemiczny na Chan Szajchun. Przypomniał w tym kontekście, że w 2003 roku Waszyngton próbował wprowadzić cały świat w błąd swymi zapewnieniami o posiadaniu przez Irak broni masowego rażenia.