Uczyniła to w głównym wydaniu magazynu informacyjnego "Wriemia", wracając do wtorkowych uroczystości w Gdańsku, poświęconych 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, w których uczestniczył też premier Rosji Władimir Putin. Stacja przypomniała, że w przeddzień obchodów na Westerplatte "Gazeta Wyborcza" opublikowała list szefa rosyjskiego rządu do Polaków. "Na tę szczerą rozmowę o wojnie, wzajemnym wybaczeniu i wspólnym bólu w Polsce czekano od dawna. Gdy stała się faktem, Polacy okazali się do niej niegotowi. Od Putina oczekiwano wielkich oświadczeń historycznych. Oczekiwano przeprosin" - poinformował Kanał Pierwszy. Rosyjska telewizja, odnotowała, że "Lech Kaczyński nazwał ZSRR takim samym agresorem, jak III Rzesza" i że "w Polsce proponowano nawet, by przenieść datę rozpoczęcia wojny na 23 sierpnia, czyli rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow". Kanał Pierwszy przypomniał o polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy z 1934 roku, nazywając ją "paktem Hitler-Piłsudski". Zauważył przy tym, iż "relacje Polski z hitlerowskimi Niemcami w latach 30. były zadziwiająco dobre" i że "Polska razem z Hitlerem zaanektowała część Czechosłowacji". Odnotował również zaprezentowane 1 września w Moskwie materiały Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Rosji, w których zarzuca się Polsce dążenie do zdestabilizowania sytuacji w ZSRR. Rosyjska telewizja państwowa podkreśliła też, że prezydent Lech Kaczyński, nie czekając na wspólną ocenę zbrodni katyńskiej, sam dał swoją, porównując ten mord do Holocaustu. "Takich oskarżeń władze kraju, który zwyciężył faszyzm i wyzwolił Europę, jeszcze nigdy nie słyszały" - ocenił Kanał Pierwszy. Zdaniem tej stacji, "w Europie Wschodniej temat II wojny światowej eksploatuje się, by przypomnieć o sobie Wielkiej Europie". Według rosyjskiej telewizji, kraje wschodnioeuropejskie cierpią na "kompleks terytoriów okupowanych". Nawiązując do wystąpień kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, telewizja państwowa Rosji wyraziła wątpliwość, czy "przeprosiny współczesnych polityków mogą zmienić stosunek do zbrodni reżimów z przeszłości". "Przepraszając za jedno, dlaczego nie przeprosić za inne, na przykład - za rozstrzelanie w Polsce 20 tys. jeńców wojennych z Rosji" - zauważył Kanał Pierwszy. "Od wybiórczych, dyżurnych przeprosin ważniejsza jest budowa przez polityków równoprawnych stosunków między sąsiadami w Europie; na kontynencie, którego większość powierzchni zajmuje Rosja" - podkreślił. (W 2004 roku w Moskwie ukazał się zbiór dokumentów z archiwów polskich i rosyjskich, z których jednoznacznie wynika, iż przyczyną śmierci jeńców były choroby i epidemie, m.in. tyfusu, cholery, dyzenterii i grypy. Według ocen polskich historyków, liczba jeńców rosyjskich przetrzymywanych w polskich obozach pod koniec 1920 roku wahała się od 80 tys. do 85 tys., a liczba zmarłych w okresie działania obozów - od 16 tys. do 17 tys. Rosyjscy historycy tę drugą liczbę szacują na 18-20 tys. - red.) Do obchodów na Westerplatte w niedzielę wieczorem wróciła też inna państwowa telewizja - Rossija. W cotygodniowym magazynie analitycznym "Wiesti Niedieli" po raz kolejny broniła paktu Ribbentrop-Mołotow i usprawiedliwiała agresję ZSRR przeciwko Polsce 17 września 1939 roku. Przy czym znów czyniła to, fałszując podstawowe fakty historyczne. "Mówiąc o początku wojny, polscy politycy na ogół pomijają szczegóły, jakby nie było zmowy monachijskiej w 1938 roku; przyłączenia obwodu wileńskiego do Polski; jakby Hitlerem nie kierowała żądza rewanżu" - zauważyła Rossija. "Warszawa jeszcze w 1918 roku oderwała Śląsk od Niemiec i przejęła kontrolę nad wolnym miastem Danzig, obecnym Gdańskiem" - dodała. Stacja przytoczyła wywód rosyjskiego historyka Jurija Żukowa, który oznajmił, że "Polacy nie chcą pamiętać, iż 16 września władze Polski haniebnie uciekły do Rumunii, pozostawiając kraj i armię na pastwę losu". "W Polsce powstała polityczna próżnia. Co miał robić ZSRR? Czekać aż Niemcy dojdą praktycznie do Mińska?" - dodał Żukow. Historyk ogłosił, że "dopiero wtedy, gdy władze Polski dały drapaka do Rumunii, Armia Czerwona wkroczyła na terytorium Polski". (Rząd II Rzeczypospolitej opuścił granice Polski dopiero późnym wieczorem 17 września, po otrzymaniu wiadomości o wkroczeniu Armii Czerwonej i potwierdzeniu informacji o zbliżaniu się sowieckich oddziałów pancernych do miejsca przebywania władz RP. - PAP). TV Rossija wyjaśniła, że "Armia Czerwona doszła do linii, którą jako granicę polsko-radziecką proponowano jeszcze w 1920 roku". "Proponował to szef brytyjskiego MSZ lord Curzon, gdy Warszawa, niepewna wyników wojny polsko-radzieckiej, zwróciła się o pomoc do mocarstw zachodnich" - przekazała. "Były to ziemie, które wchodziły w skład przedrewolucyjnej Rosji, podbite przez Polskę. Dochodząc w 1939 roku do linii Curzona, Moskwa ratowała żyjących na tych ziemiach Ukraińców i Białorusinów" - dodała. Rosyjska telewizja wspomniała w tym kontekście także o Żydach. "O ocalonych na tych terytoriach w swoich wspomnieniach pisała Golda Meir. Gdy w 1941 roku Hitler zaczął posuwać się w głąb ZSRR, z ziem tych w pierwszej kolejności ewakuowano Żydów. Ci, którzy pozostali po zachodniej stronie linii Curzona, mieli niewielkie szanse na przeżycie" - podkreśliła rosyjska telewizja. "Zapobiec wojnie w 1939 roku już nie można było. W 1938 roku jeszcze były szanse, jednak zostały sprowadzone do zera przez Układ Monachijski. Anglia i Francja oddały Niemcom Czechosłowację, a Polska i Węgry nie przepuściły okazji, by odciąć dla siebie po kawałku tego kraju" - zauważyła TV Rossija. "Polska podpisała pakt o nieagresji z Niemcami w styczniu 1934 roku. A w lutym - według danych radzieckiego wywiadu - Warszawa zgodziła się przepuścić przez swoje terytorium niemieckie wojska. Wiadomo, że wojska te mogły zmierzać tylko na Wschód" - przekazała. Rosyjska stacja zaznaczyła, że "pakty o nieagresji z Hitlerem podpisały też Anglia i Francja, jednak w wypadku ZSRR był to krok wymuszony". "Należy przyznać, że wszystkie pakty z Hitlerem zawarte w latach 1934-39 były moralnie nie do zaakceptowania" - przytoczyła rosyjska telewizja słowa Putina z Westerplatte.