- Kraj utracił działacza ruchu demokratycznego. Juszenkow robił wiele, żeby Rosja była krajem demokratycznym. Niestety nie możemy obiecać, że znajdziemy tych, którzy zlecili i tych którzy dokonali tej zbrodni, (...) ale zrobimy wszystko, żeby znaleźć morderców - powiedział na pogrzebie inny z liderów Liberalnej Rosji, Wiktor Pochmiełkin. 52-letni Juszenkow, deputowany od 1989 roku, zginął od kul zamachowca w czwartek wieczorem przed wejściem do swojego bloku w Moskwie. Milicjanci na razie nie wiedzą, kto i dlaczego zabił Juszenkowa. Co więcej, jak twierdzą zgodnie obserwatorzy, możemy się tego nigdy nie dowiedzieć. Prowadzący śledztwo rozpatrują rożne przyczyny zabójstwa, jednak przyjaciele i koledzy Juszenkowa są absolutnie zgodni: zginął z przyczyn wyłącznie politycznych. Nigdy nie zajmował się biznesem ani nawet finansami swojej partii, nikt też nie mógł go zabić z zemsty. Pozostaje tylko jedno - był szefem partii opozycyjnej wobec Kremla i chociaż jej wpływy są niewielkie, to jednak mógł zostać zabity po to, by zastraszyć innych. Tak przynajmniej sadzą liczni współpracownicy Juszenkowa z kręgów demokratycznej opozycji. Na dodatek, jak twierdzi prokuratura, nie udało się znaleźć ani jednego świadka, który widziałby zamachowca. Zapewne, jak to często bywa w Rosji, nigdy nie zostanie odnaleziony.