James Stavridis, emerytowany admirał marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych i były dowódca NATO, na łamach Bloomberga ocenił, że jeśli Władimir Putin zwycięży w Ukrainie, "logiczne jest, że zwróci swoją uwagę na Mołdawię". "Ale w pobliżu jest jeszcze jeden bardzo atrakcyjny cel - Bałkany Zachodnie" - zauważył Stavridis. Były generał ocenił, że w regionie znajduje się czterech "stabilnych członków NATO", a wśród nich wymienił Chorwację, Albanię, Czarnogórę i Macedonię Północną. Rosja a Bałkany. Były dowódca NATO ostrzega "Dlatego Kreml patrzy w innym kierunku - na Serbię, Kosowo oraz podzieloną etnicznie Bośnię i Hercegowinę. James Stavridis przypomniał, że po rozpadzie Jugosławii i krwawych wojnach bałkańskich, napięcie na tle religijnym nie zniknęło. "Putin chce wykorzystać tę niedokończoną historię. Wie, że jeśli państwa członkowskie NATO zostaną wciągnięte z powrotem do nadzorowania niespokojnych Bałkanów, będą odwracać uwagę od skupienia się na wspieraniu Ukrainy" - wskazuje były dowódca NATO. Ocenia, że Władimir Putin "wyraźnie zachęca Serbię do wywarcia nacisku na wspierany przez NATO rząd Kosowa", ale także "pracuje nad destabilizacją chwiejnego rządu Bośni i Hercegowiny" - państwa podzielonego na trzyosobową prezydencję z jednym przedstawicielem z każdego z trzech głównych okręgów etniczno-religinych. "Najbardziej doświadczonym aktorem jest Dodik" - pisze, wskazując na Milorada Dodika, prorosyjskiego prezydenta Republiki Serbskiej w Bośni i Hercegowinie. To on miał już przed 10 laty mówić byłemu dowódcy NATO o potrzebie odłączenia Republiki Serbskiej od Bośni i Hercegowiny, "która połączyłaby się wówczas z Serbią, tworząc duże państwo serbskie, które Putin chętnie poprze". Rosja. "Zachód ma opcje". Admirał podzielił kraje NATO "Na szczęście Zachód ma opcje. Na razie pomysł rozmieszczenia jednostek NATO na Ukrainie jest mało prawdopodobny. W ten sposób zwiększenie liczby wojsk rozmieszczonych obecnie w Kosowie i wyprzedzenie niepokojów, które Putin próbuje podsycić, jest możliwe i ma sens strategiczny" - ocenia. Zdaniem generała członkowie NATO ze Skandynawii i Europy Wschodniej mogły przewodzić wysiłkom na Ukrainie, a "większe kraje na Zachodzie", jak Niemcy, Francja, USA czy Wielka Brytania "mają wystarczające zasoby, by zaangażować się w obu". Jak ocenia, kolejnymi broniami Putina są dezinformacja i wojna hybrydowa. Generał wskazuje, że kraje NATO nie mogą zapominać, że prorosyjska propaganda wykorzystywana jest poza Rosją do tworzenia napięć. "Jeśli Rosjanie zdecydują się podnieść stawkę, mogą użyć cyberataków na sieci energetyczne i inne ważne cele w Kosowie i części Bośni. Spowodowałoby to zamieszanie i zwiększyłoby niezadowolenie społeczne. NATO może zapewnić lepsze systemy cyberobrony Bałkańskim sojusznikom i przyjaciołom" - zaznacza. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!