Gubernator Igor Orłow powiedział w radiu Goworit Moskwa, że w ostatnim czasie młodzież jest wciągana w akcje protestu, co - jak oświadczył - "deformuje świadomość" i wyrządza szkody jeszcze niedojrzałym umysłom. "U nas udział w demonstracjach brali udział uczniowie szkół - nie studenci uczelni, ale uczniowie. To jest robione nie dla sprawy, ale dla zebrania mas, aby potem dobrze wypaść przed zleceniodawcami tego rodzaju wydarzeń" - oświadczył gubernator. Szef regionu nie wykluczył także, że 17-latek, który zginął przy eksplozji ładunku wybuchowego domowej roboty, mógł znaleźć się pod wpływem sił zewnętrznych. Do eksplozji w budynku Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) doszło w środę rano. Zginęła jedna osoba. Śledczy poinformowali następnie, że ofiarą śmiertelną był 17-latek, który przyniósł w plecaku ładunek domowej roboty. Uznali eksplozję za akt terroru Wkrótce potem media rozpowszechniły informację o ostrzeżeniu w internecie opublikowanym na krótko przed eksplozją przez domniemanego sprawcę. Internauta używający pseudonimu Walerjan Panow napisał na jednym z czatów internetowych, gdzie komunikują się anarchiści, że bierze odpowiedzialność za zamach. "Powody są dla was całkowicie jasne; ponieważ FSB fabrykuje sprawy (karne) i torturuje ludzi, zdecydowałem się na ten krok" - napisał. Dodał też, że najprawdopodobniej zginie. Prócz sprawcy, który zmarł podczas udzielania mu pomocy medycznej, trzy osoby zostały poszkodowane w wybuchu. Są to funkcjonariusze FSB, którzy odnieśli obrażenia różnego stopnia. Według mediów jeden z nich jest w stanie ciężkim. Domniemany sprawca zamachu nie był notowany przez policję ani nie leczył się psychiatrycznie. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej uznał eksplozję za akt terroru. Z Moskwy Anna Wróbel