Usterkę jeszcze przed startem samolotu zauważył jeden z pasażerów siedzący już w kabinie. Poinformował o niej załogę, która jednak nie zdecydowała się na odwołanie lotu. Część pasażerów dowiedziawszy się o awarii, próbowała wyjść z maszyny. Załoga nie chciała jednak na to pozwolić, argumentując, że opuszczenie samolotu spowoduje dwugodzinne opóźnienie z powodu uruchomienia odrębnej procedury. Pasażerowie, mimo, że grożono im oddaniem w ręce policji, dopięli swego i wysiedli. Samolot odleciał i - na szczęście - doleciał do Krasnojarska bez problemów. Podróżnym, którzy zrezygnowali z lotu nie zostały zwrócone w pełni koszty zakupu biletu. "Transaero" odmawia uwzględnienia ich skarg. Sprawą zajmuje się rosyjska prokuratura.