Norweski rząd poinformował na początku tygodnia, że zwróci się do Stanów Zjednoczonych, by podwoiły liczbę swoich żołnierzy piechoty morskiej w Norwegii. Liczba amerykańskich marines wyniosłaby wówczas 700, zamiast obecnych 330. Zwiększenie kontyngentu - zgodnie z planami Oslo - ma nastąpić do 2019 r. Jak zaznacza "The Independent", żołnierze mieliby stacjonować bliżej granicy z Rosją. Rosyjska ambasada w Norwegii, w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku, stwierdziła, że skandynawski kraj stał się "mniej przewidywalny". Ostrzegła też, że plan Oslo "może spowodować wzrost napięć, wywołać wyścig zbrojeń i zdestabilizować sytuację w północnej Europie" - donosi "The Independent". "Postrzegamy to jako działanie wyraźnie nieprzyjazne i nie pozostanie ono bez konsekwencji" - podkreśliła rosyjska ambasada w oświadczeniu. Tymczasem minister spraw zagranicznych Norwegii Ine Eriksen Soereide zaznaczyła, że plan Oslo nie oznacza utworzenia w Norwegii stałej bazy wojskowej USA. Kontyngent amerykańskich żołnierzy przybył do Norwegii w styczniu 2017 r., by ćwiczyć w zimowych warunkach. Miał opuścić skandynawski kraj pod koniec bieżącego roku. Stacjonowanie marines zostało jednak przedłużone i przewiduje się, że potrwa pięć lat. "The Independent" przypomina, że są to pierwsze zagraniczne oddziały na norweskim terytorium od czasu zakończenia drugiej wojny światowej.