Roskomnadzor wskazał przy tym, że instytucje zagraniczne nie mogą ingerować w kampanie wyborcze w Rosji. "W przypadku niepodjęcia wskazanych sposobów reagowania Federacja Rosyjska będzie oceniać to jako ingerencję w suwerenne sprawy kraju, a także jako wrogie oddziaływanie i przeszkadzanie w przeprowadzeniu demokratycznych wyborów" - oświadczył urząd. Rosja - jak napisano - "pozostawia sobie prawo do adekwatnej reakcji" w takim przypadku. W najbliższą niedzielę, w ustawowym wspólnym dniu głosowania w całym kraju, odbędą się m.in. wybory 19 szefów regionów Federacji Rosyjskiej, wybory do 13 regionalnych parlamentów, a także wybory do Moskiewskiej Dumy Miejskiej. Niedopuszczenie wielu kandydatów niezależnych do wyborów w stolicy było przyczyną głośnych akcji protestu w lipcu i sierpniu. Roskomnadzor w sierpniu zażądał w piśmie skierowanym do Google'a zaprzestania używania kanału YouTube do reklamowania zgromadzeń nieuzgodnionych z władzami. Z Moskwy Anna Wróbel