Zdaniem Łukaszewicza rozmieszczenie Patriotów "nie sprzyjałoby stabilności regionu". - Militaryzacja granicy turecko-syryjskiej to niepokojący znak - powiedział Łukaszewicz, komentując prośbę o system rakietowy Patriot, z którą w środę Ankara zwróciła się do NATO, by chronić kraj przed ostrzałem rakietowym. - Nasza rada dla tureckich kolegów jest zupełnie inna: niech wykorzystują swój potencjał wpływu na syryjską opozycję, by jak najszybciej rozpocząć wewnątrzsyryjski dialog, a nie prężą muskuły poprzez nadawanie sytuacji niebezpiecznego obrotu - dodał. Rzecznik rosyjskiego MSZ powiedział też, że Moskwa czeka na odpowiedź partnerów z NATO w sprawie tureckiej prośby. "Decyzja bez zwłoki" W środę sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen zapewnił, że Sojusz "podejmie decyzję bez zwłoki", a ambasadorzy NATO spotkali się, by rozpatrzyć turecki wniosek. Tureckie ministerstwo spraw zagranicznych tłumaczyło, że wsparcie ze strony Sojuszu jest potrzebne ze względu na trwający kryzys w Syrii, stanowiący zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Turcji. Oprócz USA, tylko Niemcy i Holandia dysponują najnowocześniejszą wersją systemu rakietowego Patriot, pozwalającą na zwalczanie zarówno samolotów jak i rakiet. Rosja jest wieloletnim partnerem syryjskiego reżimu prezydenta Baszara el-Asada i wbrew zachodniej krytyce wciąż dostarcza mu broń. W Radzie Bezpieczeństwa ONZ Rosja wraz z Chinami zablokowała już trzy proponowane przez państwa Zachodu rezolucje, które miały wywrzeć presję na reżim w Damaszku. Rząd w Ankarze zaniepokojony jest mnożącymi się w regionie przygranicznym incydentami, będącymi następstwem syryjskiej wojny domowej. Turcja zwiększyła swą obecność wojskową wzdłuż granicy z Syrią i odpowiada ogniem, gdy na jej terytorium spadają pociski artyleryjskie, do czego dochodzi regularnie podczas walk wojsk syryjskich z przeciwnikami reżimu.