Wśród Kanadyjczyków, którym zakazano wjazdu do Rosji, znaleźli się doradcy premiera Stephena Harpera i parlamentarzyści, a także prezes Kongresu Kanadyjskich Ukraińców Paul Grod - informuje rosyjskie MSZ. MSZ Rosji pisze, że sankcje są "krokiem odwetowym wobec będących nie do zaakceptowania działań strony kanadyjskiej, które wyrządzają poważną szkodę stosunkom dwustronnym". Godnym ubolewania nazywa MSZ Rosji to, że, jak pisze, "Ottawa wolała zignorować swobodne wyrażenie woli przez mieszkańców Krymu, którzy zgodnie z prawem międzynarodowym i Kartą Narodów Zjednoczonych w większości zagłosowali za ponownym połączeniem się z Rosją". Ottawa, zdaniem rosyjskiego MSZ, "wzięła kurs na poparcie obecnego nielegalnego reżimu w Kijowie, który próbuje się 'samoutwierdzić' na fali zamachu stanu, do którego doszło na Ukrainie". Wprowadzenie sankcji wobec Rosji, w tym wobec Banku Rossija, uważanego za powiązany z otoczeniem prezydenta Rosji Władimira Putina, Kanada ogłosiła przed tygodniem po referendum na Krymie. Wśród osób objętych sankcjami było siedmiu przedstawicieli władz Rosji, w tym wicepremier Dmitrij Rogozin, a także członkowie prorosyjskich władz Krymu, m.in. premier Siergiej Aksjonow. Sytuacja na Ukrainie jest w Kanadzie obserwowana z dużym zainteresowaniem. Na 35 mln mieszkańców tego kraju ponad 1,2 mln ma ukraińskie korzenie, co oznacza, że w Kanadzie mieszka trzecia co do liczebności na świecie, po Ukrainie i Rosji, grupa osób ukraińskiego pochodzenia.