Według Moskwy zarzuty te stanowią element kampanii propagandowej motywowanej "innymi przyczynami" - co w domyśle oznacza rosyjską politykę w sprawie Ukrainy."Oświadczenia te (o łamaniu INF - przyp. red.) są równie gołosłowne, jak wszystko to, czym w ostatnim czasie zarzuca się Moskwę z tytułu mających inne powody waszyngtońskich pretensji. I tutaj także nie są one poparte jakimikolwiek dowodami" - głosi opublikowany w środę komentarz rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Według opublikowanego przez Departament Stanu we wtorek corocznego raportu w sprawie kontroli zbrojeń "USA ustaliły, że Rosja łamie swe zobowiązania wynikające z układu INF (Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces)". Traktat ten zakazuje obu stronom posiadania, produkcji i testowania bazujących na lądzie pocisków balistycznych i manewrujących o zasięgu od 500 do 5 500 km. Rzecznik Białego Domu potwierdził, że prezydent Barack Obama napisał do prezydenta Władimira Putina list na ten temat. "Sprawa jest bardzo poważna i wymaga uwagi obu przywódców - USA i Rosji" - powiedział rzecznik Josh Earnest na briefingu w Białym Domu. Jak zaznaczył, USA na podstawie własnych materiałów wywiadowczych doszły do wniosku, że Rosja łamie traktat INF, ale odmówił podania bliższych szczegółów na ten temat. Według rosyjskiego MSZ problemy z realizacją układu INF "są dobrze znane obu stronom" i "należy się nimi zajmować w trybie roboczym, nie sięgając po "dyplomację megafonową". Komentarz wymienia także sprzeczne jakoby z traktatem działania USA, na przykład "produkowanie przez Amerykanów bezzałogowych samolotów bojowych, które w oczywisty sposób podpadają pod zawartą w nim definicję bazujących na lądzie pocisków manewrujących".