Dostępu nie mają też współpracujące z KE organizacje humanitarne i pozarządowe, które zajmują się w Gruzji niesieniem pomocy humanitarnej, finansowanej przez UE, z wyjątkiem MKCK (Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża). Eksperci KE potwierdzili też informacje podane we wtorek przez szefa francuskiej dyplomacji Bernarda Kouchnera, który oskarżył Rosję o przygotowanie "czystek etnicznych" w Osetii Południowej. - Chodzi o południowo-wschodnią część Osetii Południowej, gdzie Gruzini stanowią znaczną większość, która teraz de facto znalazła się pod kontrolą Osetyjczyków - tłumaczyły źródła. Jak dodały, na Gruzinach wywiera się presję - by przyjęli paszport rosyjski albo opuścili Osetię Południową. KE jak dotąd uruchomiła 6 mln euro z budżetu UE na pomoc humanitarną dla ofiar konfliktu rosyjsko-gruzińskiego. Jak poinformowały źródła w KE, mimo wielokrotnych apeli, w tym komisarza ds. rozwoju i pomocy humanitarnej Louisa Michela, władze Rosji odmawiają dostępu do Osetii Południowej, proponując, że same zajmą się dystrybucją unijnej pomocy. - My nie możemy sobie pozwolić na wchodzenie do regionu w towarzystwie władz rosyjskich. Nie chcemy być utożsamiani z żadną stroną w konflikcie - tłumaczyły źródła. Porównały te problemy z niesieniem pomocy humanitarnej w Czeczenii, gdzie władze rosyjskie także utrudniają dostęp. Według szacunków ONZ, około 158 tys. osób zostało dotkniętych konfliktem, a według gruzińskiego ministerstwa ds. uchodźców 98 tys. ludzi musiało opuścić swe domy. Według danych rosyjskich, na terenie Federacji Rosyjskiej wciąż przebywa prawie 15 tys. uchodźców z Osetii Południowej.