"Dziwne, że wszystkim szefom państw dano po dwie minuty na wystąpienie, a Wałęsie pięć minut - jakby to on zburzył mur; jakby nie było (Michaiła) Gorbaczowa, (Helmuta) Kohla i (Margaret) Thatcher" - oświadczył Rogozin, cytowany przez dziennik "Kommiersant". "Okazuje się, że Związek Radziecki, ani kierownictwo radzieckie w tym nie uczestniczyło" - dodał. Dyplomata podkreślił, że "historia została napisana od nowa; roli Rosji w zjednoczeniu Niemiec już nie widać". "Jest to co najmniej nieetyczne" - ocenił. Rosyjska gazeta przytacza też wypowiedź wiceprzewodniczącego Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, Władimira Żyrinowskiego, który oświadczył, iż "na przestrzeni ostatnich 100 lat Zachód nie odniósł żadnego zwycięstwa, dlatego upadek muru berlińskiego uważa za zwycięstwo ogólnoeuropejskie". Według Żyrinowskiego, który stoi także na czele nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR), faktycznie zwycięstwo to Zachodowi podarował ZSRR. "Gorbaczow popełnił błąd. Mur można było zburzyć, ale po uprzednim uzgodnieniu, że Niemcy wychodzą z NATO, redukują swoje uzbrojenie, a NRD zachowuje podmiotowość prawną i wojska" - oznajmił wiceszef Dumy. Jego zdaniem, "w Berlinie powinna stacjonować 100-tysięczna armia rosyjska, przy czym - na koszt niemieckiego rządu, jako symbol zwycięstwa".