- Oczywiście nie możemy nie odczuwać niepokoju z tego powodu, że Stany Zjednoczone przeprowadzają takie działania bez uzgodnienia z legalnym rządem Syrii. To naruszenie suwerenności - powiedział Riabkow. Zaznaczył, że podobną ocenę dał oficjalny Damaszek. - W pełni się z nią solidaryzujemy - podkreślił. Władze Syrii wyraziły w czwartek głębokie zaniepokojenie doniesieniami o przybyciu w rejon Rmeilan w północno-wschodniej części kraju 150 żołnierzy sił specjalnych USA, potępiły to jako "jawną agresję" i jako "naruszenie suwerenności" Syrii. Lotnisko w Rmeilan znajduje się w rejonie Syrii kontrolowanym przez oddziały zbrojnej milicji syryjskich Kurdów YPG (Ludowe Jednostki Obrony), które są sojusznikiem USA w walce z Państwem Islamskim (IS). Zapowiadając 25 kwietnia wysłanie do Syrii dodatkowo 250 amerykańskich żołnierzy, prezydent Barack Obama zaznaczył, że żołnierze ci nie będą przewodzić walkom na ziemi, jednak odegrają kluczową rolę w szkoleniu i wspieraniu lokalnych sił w ich walce mającej na celu dalsze wypieranie bojowników Państwa Islamskiego. Przedstawiając w piątek stanowisko rosyjskiego MSZ w kwestii amerykańskich żołnierzy w Syrii, Riabkow zaznaczył, że resorty obrony Rosji i USA kontaktują się codziennie, by omawiać wszystkie kwestie, i że robią to profesjonaliści.