Zabójstwo Politkowskiej - wybitnej dziennikarki, obrończyni praw człowieka i autorki książek o współczesnej Rosji, w tym o wojnie w Czeczenii i autorytarnej polityce Władimira Putina - zrodziło podejrzenia, że w zbrodnię mogły być zamieszane władze. W związku z zabójstwem zarzuty postawiono sześciu osobom. Rzecznik Komitetu Śledczego Władimir Markin powiedział w poniedziałek, że Pawluczenkow, który w chwili śmierci Politkowskiej był podpułkownikiem w Głównym Urzędzie Spraw Wewnętrznych, usłyszał "ostatecznie sformułowany zarzut współudziału w zabójstwie dziennikarki "Nowej Gaziety" Anny Politkowskiej". Markin dodał, że postępowanie karne wobec Pawluczenkowa będzie toczyć się w trybie odrębnym, bowiem wcześniej oskarżony zgodził się współpracować ze śledczymi. Pawluczenkowowi ostatecznie postawiono zarzuty z artykułów kodeksu karnego Federacji Rosyjskiej, które mówią o zabójstwie osoby w związku z jej obowiązkami służbowymi, dokonanym przez grupę osób i na zamówienie, a także o nielegalnym posiadaniu broni. Mężczyznę aresztowano w sierpniu 2011 roku, lecz pod koniec maja bieżącego roku - jak pisze agencja ITAR-TASS - sąd zamienił mu karę aresztu na areszt domowy. Do chwili aresztowania Pawluczenkow był głównym świadkiem oskarżenia w procesie o zabójstwo Politkowskiej. Ze sprawą śmierci Politkowskiej są też łączeni urodzony w Czeczenii Łom-Ali Gajtukajew, który odsiaduje karę wieloletniego więzienia za inne zabójstwo, i jego krewni - bracia Machmudow (jednego z nich Rustama Machmudowa śledczy uważają za bezpośredniego wykonawcę zleconego zabójstwa), a także były pracownik milicji Siergiej Chadżikurbanow. W czasie, gdy zabito Politkowską, Pawluczenkow był kierownikiem jednego z wydziałów w departamencie operacyjno-śledczym Głównego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Moskwie. Struktura ta zajmowała się obserwacją osób, które były w polu zainteresowania milicji.