W ocenie dziennika, głosy z Brukseli, które poprzedziły wizytę delegacji NATO w Kijowie, nie dają kijowskim zwolennikom integracji euroatlantyckiej powodu do optymizmu. "Sekretarz generalny NATO zdystansował się wobec sporu Kijowa i Moskwy wokół Floty Czarnomorskiej, grzecznie odmówił wsparcia finansowego dla reformy ukraińskiej armii i powiedział, że zależy mu na kontaktach ze zwykłymi Ukraińcami, a nie tylko politykami i urzędnikami" - relacjonuje "Rossijskaja Gazieta". Moskiewski dziennik podkreśla, że Kijów ma nadzieję, iż decyzja o włączeniu Ukrainy do MAP zapadnie już w grudniu. "W przeciwnym razie perspektywa przystąpienia do planu zostanie odsunięta w czasie - o dwa-cztery lata" - pisze "Rossijskaja Gazieta". Dziennik wyjaśnia, że "jest to związane z kampanią prezydencką w 2009 roku (samo głosowanie odbędzie się w styczniu 2010 roku) i łatwo przewidywalną wewnątrzpolityczną niestabilnością, która w oczach brukselskich urzędników jest bodaj główną przeszkodą na drodze Ukrainy do Sojuszu". Zdaniem "Rossijskiej Gaziety", "NATO będzie kartą atutową Julii Tymoszenko w walce o władzę". Moskiewski dziennik zauważa w tym kontekście, że ukraińska premier "chwali się swoimi ciepłymi relacjami z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, a to właśnie te dwa kraje (na kwietniowym szczycie Sojuszu) w Bukareszcie postawiły krzyżyk na planach Kijowa szybkiego wejścia do NATO". "Ponadto w niektórych krajach Sojuszu w latach 2009-10 dojdzie do rotacji władz, co może przynieść zmiany w ich poglądach na członkostwo Ukrainy w NATO" - konstatuje "Rossijskaja Gazieta". Dziennik wskazuje też, że "do grudnia Kijów musi przekonać Brukselę, że nie tylko stolica Ukrainy i jej zachodnia cześć, lecz także Donieck, Odessa, Ługańsk, Symferopol i Sewastopol widzą swoje miejsce w NATO". "Dzisiaj wydaje się to niemożliwe" - ocenia "Rossijskaja Gazieta".