"Koalicja powinna działać przestrzegając zasad prawa międzynarodowego, co nie ma miejsca" - oświadczył cytowany przez agencję RIA Nowosti przedstawiciel MSZ Rosji Ilja Rogaczow - dyrektor departamentu ds. nowych wyzwań i zagrożeń. Rogaczow powiedział, że prawdopodobieństwo połączenia sił jest czysto teoretyczne, gdyż strony "działają na odmiennych zasadach". Działania, jakie prowadzi koalicja, mogą być realizowane jego zdaniem jedynie wówczas, gdy są usankcjonowane przez Radę Bezpieczeństwa ONZ lub gdy jest na to zgoda państw, na których obszarze znajdują się obce siły zbrojne. - W przypadku Syrii koalicja nie dysponuje ani jednym ani drugim. To poważne naruszenie prawa międzynarodowego - powiedział Rogaczow. Zaznaczył, że Rosja działa na prośbę władz syryjskich. Koalicja pod wodzą USA od ponad roku atakuje z powietrza cele dżihadystów z Państwa Islamskiego w Syrii i w Iraku. Przedstawiciel rosyjskiego MSZ dodał, że Moskwa rozważy też operacje przeciwko IS w Iraku, jeśli władze w Bagdadzie zawrócą się o to do Rosji. Wcześniej, jak powiedział Ilja Rogaczow, Moskwa "oceni polityczną i militarną celowość takich działań". W środę w kilka godzin po tym, gdy Rada Federacji, wyższa izba parlamentu Rosji, na wniosek prezydenta Władimira Putina wyraziła zgodę na użycie Sił Zbrojnych FR za granicą, rosyjskie samoloty bojowe dokonały pierwszych bombardowań w Syrii. Moskwa i Damaszek utrzymują, że celami ataków były pozycje Państwa Islamskiego. Tymczasem źródła na Zachodzie i syryjska opozycja walcząca z reżimem Asada kwestionują twierdzenia Moskwy, że jej celem są islamiści. Wojskowy przedstawiciel USA powiedział anonimowo agencji AFP, że zamiast uderzeń w IS przeprowadzono ataki przeciwko syryjskiej opozycji.