- To całkowita bzdura i prowokacja na szczeblu międzynarodowym - oświadczył były dowódca rosyjskiej Floty Bałtyckiej (w latach 1991-2000). W reportażu wyemitowanym w środę wieczorem w szwedzkiej telewizji publicznej SVT ujawniono, że Rosjanie, likwidując radziecką bazę wojskową w Lipawie w związku z odzyskaniem niepodległości przez Łotwę, zrzucili starą broń chemiczną i odpady atomowe do Bałtyku w rejonie Gotlandii. Miały tam trafić m.in. gazy paraliżujące system nerwowy oraz pojemniki z odpadami promieniotwórczymi. - Siły morskie, które na początku lat 90. opuszczały bazę morską w Lipawie na Łotwie, nie miały broni chemicznej, materiałów i odpadów radioaktywnych - powiedział admirał Jegorow. Dodał, że wycofanie wojsk rosyjskich z Łotwy odbywało się pod jej kontrolą, ściśle według rosyjsko-łotewskiej umowy o wycofaniu sił floty. - Nawet przy wielkiej chęci ukrycia czegoś nie udałoby się tego zrobić - zaznaczył Jegorow. Źródłem doniesień o działaniach Rosjan w rejonie Gotlandii jest były agent wywiadu szwedzkiego. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że władze Szwecji dowiedziały się o składowisku odpadów w pobliżu Gotlandii pod koniec lat 90., ale nie podjęły w związku z tym żadnych działań. W czwartek premier Szwecji Fredrik Reinfeldt zażądał wyjaśnień w tej sprawie od swych socjaldemokratycznych poprzedników.