Jego wypowiedź przytacza rządowa "Rossijskaja Gazieta", przedstawiając ją jako odpowiedź na "bluźniercze" - zdaniem władz - oświadczenie wiceszefa Komisji Europejskiej. "Prezentowanie 60-lecie zwycięstwa jako 'jubileuszu stalinizmu' jest równoznaczne z obrażaniem nie tylko pamięci niezliczonych ofiar faszyzmu, ale również przywódców kilkudziesięciu państw, którzy przyjadą do Moskwy, aby wspólnie z nami uczcić tę świętą datę w historii ludzkości" - powiedział szef rosyjskiej dyplomacji. Wiceprzewodniczący KE Guenter Verheugen stwierdził, że uznanie przez Moskwę okupacji krajów bałtyckich jest koniecznym warunkiem dobrych stosunków między Unią Europejską i Rosją. "Dla Estonii i pozostałych krajów bałtyckich koniec II wojny światowej oznaczał nie wyzwolenie, ale początek nowej okupacji. Dla Unii Europejskiej ważne jest, aby nasze stosunki z Rosją opierały się na prawdzie" - powiedział Verheugen. Według "Rossijskiej Gaziety", w Moskwie oświadczenie Verheugena uznano za "otwarte wyzwanie".