Wieloletni korespondent "Spiegla" w Moskwie Christian Neef w materiale w najnowszym wydaniu tygodnika zwraca uwagę na ostatnie wypowiedzi prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, w których jest mowa o przygotowywaniu przez Kreml ofensywy przeciwko Ukrainie. Autor zauważa, że pretekstem do "wojowniczych wypowiedzi" Poroszenki było zatrzymanie dwóch żołnierzy rosyjskich oddziałów specjalnych, pojmanych przez siły rządowe na wschodzie kraju. "To, że rosyjskie kierownictwo wysyła bojowników na Ukrainę i kłamie (zaprzeczając), od dawna wiadomo" - czytamy w "Spieglu". Nie usprawiedliwia to jednak - zdaniem Neefa - mówienia o rosyjskiej "ofensywie". Jak twierdzi niemiecki dziennikarz, jest wręcz przeciwnie - "Moskwa idzie na ustępstwa". Na potwierdzenie tej tezy Neef przytacza wypowiedz szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa, który powiedział, że tereny opanowane przez separatystów mają pozostać częścią Ukrainy i że należy wspierać Poroszenkę. "Der Spiegel" dodaje, że Rosja oficjalnie pożegnała się z projektem "Noworosji", co związane jest z "upadkiem ekonomicznym" Rosji. "Dlaczego Kreml miałby inwestować w Ukrainę jeszcze więcej krwi i pieniędzy?" - pyta Neef. "Wojenna retoryka" jest natomiast - zdaniem "Spiegla" - w interesie Poroszenki. "Kraj znajduje się w obliczu bankructwa, a dług zagraniczny wzrósł do 40 mld dolarów (...)" - pisze Neef. W tej sytuacji "wojenna melodia" jest pożądana - nie tylko, aby podsycać patriotyczne nastroje, lecz także, aby ostrzec Zachód (przed zbliżeniem z Rosją). "Der Spiegel" zwraca uwagę, że Waszyngton podjął na nowo dialog z Moskwą, gdyż jest zainteresowany kooperacją z Rosją w sprawie Syrii. Amerykanie mają ponadto przedstawić propozycję dotyczącą Ukrainy wschodniej. W czasie niedawnej wizyty sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego w Moskwie ani razu nie padło słowo "Krym" - czytamy w "Spieglu".