Federalna Służba Bezpieczeństwa nie potwierdziła, ani nie zdementowała oskarżeń o współudział Rosjan w brutalnej pacyfikacji Euromajdanu. Jak informuje agencja RIA Novosti, funkcjonariusze FSB stwierdzili jedynie, że "niech te oświadczenia pozostaną na sumieniu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy". Na razie milczy w tej sprawie resort spraw zagranicznych. Wcześniej, szef resortu Siergiej Ławrow domagał się międzynarodowego śledztwa w tej sprawie. Tymczasem, gazeta "Moskiewski Komsomolec" opierając się na rozmowach z byłymi funkcjonariuszami ukraińskiego Berkutu sugeruje, że władze w Kijowie będą właśnie w ten sposób oczerniać byłych milicjantów, obalonego prezydenta i Rosję. Rosyjskie stacje telewizyjne w marcu wyemitowały wywiad z byłym szefem ukraińskich służb specjalnych Ołeksandrem Jakymenko, który twierdził, że za tragiczne zajścia w Kijowie odpowiedzialni są opozycyjni politycy i państwa zachodnie. Sugerował też, że nacjonalistycznych bojowników szkolono między innymi w Polsce.