Pozostali członkowie załogi zostali odznaczeni Orderem Męstwa. Putin podkreślił, że chciałby, "żeby takich zdarzeń było jak najmniej, najlepiej gdyby w ogóle nic podobnego nie miało miejsca". "Ale jakość przygotowania załogi tej firmy można uznać za zadowalającą" - dodał. Airbus A321 Uralskich Linii Lotniczych, na pokładzie którego znajdowały się 233 osoby, w tym siedmioro członków załogi, w czwartek rano trzy minuty po starcie zderzył się ze stadem mew, co doprowadziło do uszkodzenia silników i pożaru co najmniej jednego z nich. W rezultacie piloci - kapitan Damir Jusupow i drugi pilot Gieorgij Murzin - podjęli decyzję o awaryjnym lądowaniu. Maszyna wylądowała na polu niedaleko lotniska Żukowski. Po pomoc medyczną wskutek awaryjnego lądowania zwróciło się 76 osób, w tym 19 dzieci. Samolot leciał z Moskwy do Symferopola na zaanektowanym przez Rosję Krymie. Media rosyjskie zwracają uwagę na bohaterską postawę pilotów, którym udało się uratować życie ponad dwustu osób, lądując bez wysuniętego podwozia i z paliwem w bakach na polu kukurydzy kilka kilometrów od pasa startowego lotniska. 41-letni Jusupow powiedział telewizji Rossija, że po zderzeniu z mewami uszkodzony został lewy silnik, w związku z czym poprosił o zgodę na powrót na lotnisko. Kiedy uszkodzony został też drugi, prawy silnik, "było tylko jedno rozwiązanie - lądować przed sobą" - wskazał. Podkreślił też, że przy wysuwaniu podwozia samolot mógł się przewrócić, czego skutki "mogłyby być gorsze". "Nie uważam się za bohatera, robiłem, to co powinienem robić: ratowałem samolot, pasażerów, załogę" - podkreślił kapitan. Jusupow zakończył uczelnię lotniczą w wieku 35 lat. Ma wylatane 3 tys. godzin, niewiele więcej od wymaganego minimum dla pierwszego pilota. 23-letni Murzin to jeden z najmłodszych członków załogi. Pilot ma wylatane niewiele ponad 600 godzin. Zakończył edukację w uczelni lotniczej w 2017 roku.