Mają po trzydzieści kilka lat, nie palą, a alkoholu używają z umiarem - najwyżej kieliszek czerwonego wina do obiadu. Są dobrze wykształceni i energiczni. O sobie mówią: "drużyna Putina". - W korytarzach Kremla pojawia się coraz więcej bladych facetów w sweterkach i ani się obejrzysz, a oni już zajmują jakiś gabinet - skarżył się jeden z dawnych pracowników administracji prezydenta. Do "drużyny" należy wielu znanych polityków i urzędników, zazwyczaj z przeszłością w KGB. Podobne "drużyny" mają w Rosji niemal wszyscy politycy. Zazwyczaj łączy ją wspólnie uprawiany sport. Ludzie mera Moskwy Jurija Łużkowa grają w piłkę nożną, a zwolennicy Jelcyna spotykali się w "prezydenckim klubie tenisowym", w którym jednak, zdaniem większości dziennikarzy najprawdopodobniej nie ma kortu. Wśród współpracowników Putina nikt jednak nie naśladuje swojego szefa, który jest mistrzem sportów obronnych, a szczególnie judo.