Matka obudziła się w płonącym mieszkaniu i zaczęła wzywać pomocy. Nie mogąc się wydostać z ogarniętego płomieniami domu, zdecydowała się ratować synów (trzy- i czterolatka), wyrzucając ich przez okno. Kiedy się obudziła, tylko jedno z dwójki jej dzieci było obok. Później znalazła drugie dziecko, przedzierając się przez kłęby dymu, wyszła z nimi na balkon. Później niewiele pamięta - informuje "Daily Mail". 25-latka wzywała pomocy, a jej priorytetem było ratowanie dzieci. Zaalarmowani sąsiedzi rozciągnęli pod oknami koc i zaczęli wołać, żeby zrzuciła dzieci. - Oczywiście, to przerażające rzucić dzieci z trzeciego piętra, ale musiałam to zrobić - stwierdziła w rozmowie, którą cytuje "Daily Mail". - Nie wiem, skąd wzięłam odwagę, aby to zrobić - dodała. Gdy sąsiedzi złapali dzieci w koc, z ogarniętego ogniem mieszkania wydostała się także 25-latka. Z pomocą przyszli jej sąsiedzi z góry, którzy ze swojego balkonu spuścili jej linę. Jak poinformowały rosyjskie służby ratunkowe, troje innych dorosłych wydostało się wcześniej z tego mieszkania. Śledczy prowadzą dochodzenie w sprawie przyczyn pożaru.