Do zabójstwa doszło w niedzielę. Mieszkanka miasta Dołgoprudnyj w obwodzie moskiewskim, Galina Rybakowa zabrała dwóch swoich synów - 4- i 7-latka - z ich mieszkania na 8. piętrze i zaprowadziła na balkon na 15. piętrze. Chłopcom obiecała, że będą puszczać papierowe samolociki. "Potem matka zrzuciła synów z balkonu. Obaj zginęli w wyniku odniesionych obrażeń" - oświadczyli śledczy. Kobietę natychmiast aresztowano. Wczoraj została przesłuchana. Zostanie także poddana badaniu psychiatrycznemu. Jak donoszą rosyjskie media, ojciec dzieci jest w stanie szoku. Po tragedii zabarykadował się w mieszkaniu i nie odpowiadał na żadne pytania. Podczas przesłuchania Rybakowa zeznała, "że miała dość swoich dzieci i postanowiła się ich pozbyć". Chłopcy nie chodzili do przedszkola. Uczyli się w domu. Kobieta, pochodząca z Wołgogradu, planowała rozwieść się z mężem. Jeszcze przed ślubem podjęła nieudaną próbę samobójczą. Tragedia wstrząsnęła opinia publiczną w Rosji. Natychmiast pojawiły się także pytania o skuteczność pomocy społecznej, która najwyraźniej nie radzi sobie z ochroną dzieci w potencjalnie patologicznych rodzinach.