We wtorek rano ekipy ratunkowe wydobyły żywego górnika. To dało im nowe nadzieje. Przeszukaliśmy 75 procent terenu objętego wybuchem. Największy problem dla nas to gigantyczne zawały - mówili przed południem ratownicy. Akcję utrudnia też dym i miejscami bardzo wysokie stężenie metanu. W akcji ratunkowej uczestniczy 350 ratowników. Władze obwodu kemerowskiego ogłosiły trzydniowa żałobę i zapowiedziały, że przekażą krewnym osób, które zginęły, pomoc materialną - każda rodzina dostanie równowartość 200 tys. złotych i wsparcie np. w wykształceniu dzieci. W momencie wybuchu pod ziemią znajdowało się około 200 górników. Wśród ofiar jest specjalista z brytyjskiej firmy, która instalowała pod ziemią nowoczesny system ostrzegania o zagrożeniach, oraz kierownictwo kopalni. Ocalał tylko dyrektor generalny, który przebywa na urlopie. Prawdopodobną przyczyną tragedii był wybuch metanu. Niektórzy specjaliści nie wykluczają jednak, że mógł eksplodować pył węglowy.