Grupa dżihadystów z Państwa Islamskiego zbliżyła się do bazy lotniczej w pobliżu miasta Dajr az-Zaur we wschodniej Syrii. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka doniosło, że w ciężkich walkach zginęły 54 osoby - 36 dżihadystów i 18 żołnierzy. Walki rozegrały się zaledwie kilometr od lotniska, na którym znajduje się wyrzutnia rakiet. Atak rozpoczęło dwóch zamachowców - samobójców, którzy siedzieli w samochodzie wypełnionym ładunkami wybuchowymi. Moskwa została skrytykowana za pomoc dla Syrii przez państwa Zachodu, które przeprowadzają naloty na pozycje dzihadystów w Syrii i sąsiednim Iraku, ale także chcą obalenia prezydenta Baszszara al-Asada. - Pomogliśmy, pomagamy i będziemy pomagać syryjskiemu rządowi. Zapewnimy im sprzęt wojskowy, którego potrzebuje - powiedział minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergiej Ławrow. Rosjanie zaprzeczyli, że zwiększają swoją obecność wojskową w Syrii. Twierdzą, że od dawna, w ramach obowiązujących umów, dostarczają do tego kraju pomoc humanitarną i sprzęt wojskowy - Rosyjskie samoloty przewożą zarówno sprzęt wojskowy, jak i pomoc humanitarną - potwierdził Ławrow. - Nigdy nie trzymaliśmy w tajemnicy naszej obecności w Syrii - dodał. Amerykanie twierdzą jednak, że Rosja umacnia swoje pozycje w Syrii, wysyła statki, transportety opancerzone i piechotę morską.