Poinformował o tym dziś wiceprzewodniczący Dumy Władimir Żyrinowski, którego nacjonalistyczna Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (LDPR) zainicjowała bunt. Oprócz LDPR przeciwko Kremlowi wystąpiły socjalistyczna Sprawiedliwa Rosja (SR) i Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPRF). - Prezydent nas usłyszał, co praktycznie zdejmuje problem naszego udziału w pracach parlamentu z porządku dziennego - oświadczył Żyrinowski. Pierwsze czytanie projektu budżetu Rosji na przyszły rok wyznaczono na 21 października. Wcześniej podano, że Żyrinowski i przywódca KPRF Giennadij Ziuganow w środę wieczorem rozmawiali przez telefon z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem. Ogłoszono też, że 27 października gospodarz Kremla spotka się z liderami wszystkich partii reprezentowanych w Dumie. Kremlowska administracja zapewniła, że spotkanie takie było planowane od dłuższego czasu. Trzy kluby zażądały w środę pilnego spotkania z Miedwiediewem, któremu zamierzały przedstawić dowody fałszerstw wyborczych. Domagały się też unieważnienia rezultatów niedzielnego głosowania i przeprowadzenia powtórnych wyborów. Chciały również powołania specjalnej komisji parlamentarnej, która miałaby przeprowadzić śledztwo w sprawie domniemanych fałszerstw. Na razie wiadomo tylko, że na 23 października do Dumy wezwany został przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Władimir Czurow. Przewodniczący izby Borys Gryzłow zarzucił w czwartek opozycyjnym partiom destabilizowanie sytuacji w Rosji. Jego zdaniem, postępowanie LDPR, KPRF i SR "jest na rękę siłom, które chcą rzucić Rosję na kolana". Postawę trzech partii skrytykował wcześniej premier Władimir Putin, oświadczając, że jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości co do uczciwości wyborów, to powinien zwrócić się z tym do sądu. - Ja jestem zadowolony z ich rezultatów - wyznał. Sprawiedliwa Rosja, której przewodzi szef Rady Federacji, wyższej izby rosyjskiego parlamentu, Siergiej Mironow nie wyklucza, że jej deputowani wrócą na salę obrad już w piątek. Mironow zapowiedział jednak, że jego partia będzie żądała unieważnienia wyników głosowania w niektórych regionach, w tym w Woskriesieńsku koło Moskwy. SR utrzymuje, że jej kandydat na burmistrza Woskriesieńska Giennadij Jegorow zdobył 51 proc. głosów, a jego rywal z Jednej Rosji, Jurij Sliepcow - 40 proc. Sprawiedliwa Rosja powołuje się na kopie protokołów ze wszystkich obwodowych komisji wyborczych. Tymczasem zwycięzcą wyborów oficjalnie ogłoszono Sliepcowa, na którego jakoby głosowało 42,91 proc. wyborców. Jegorow miał uzyskać 41,05 proc. Głosy liczono tam trzy dni, choć w wyborach uczestniczyło tylko 4 tys. mieszkańców. Miedwiediew już w poniedziałek pogratulował Jednej Rosji wyborczego sukcesu. Według niego, potwierdził on jej autorytet i prawo do kształtowania organów władzy wykonawczej w regionach. Miedwiediew wyraził także zadowolenie z przebiegu wyborów, podkreślając, że odbyły się one z poszanowaniem wszystkich wymogów prawa. Innego zdania byli niezależni obserwatorzy. Stowarzyszenie Gołos, organizacja pozarządowa od kilku lat monitorująca wybory w Rosji, poinformowała o licznych nieprawidłowościach w czasie niedzielnego głosowania. Największe kontrowersje wzbudziły wybory do Moskiewskiej Dumy Miejskiej, w wyniku których Jedna Rosja zdobyła 32 z 35 miejsc. Pozostałe trzy mandaty przypadły KPRF. Inne ugrupowania nie przekroczyły 7-procentowego progu wyborczego. Lokalnych deputowanych i samorządowców w niedzielę wybierano też w 74 innych z 83 regionów Federacji Rosyjskiej. Praktycznie wszędzie triumfowała Jedna Rosja. W 450-miejscowej Dumie Państwowej reprezentowane są cztery partie: Jedna Rosja (315 posłów), KPRF (57), LDPR (40) i Sprawiedliwa Rosja (38). Do uchwalenia ustawy federalnej potrzeba 226 głosów, a ustawy konstytucyjnej - 300 głosów.