Dekret o dymisji Kudrina podpisał w poniedziałek prezydent Miedwiediew, który wcześniej zasugerował, że powinien on ustąpić ze stanowiska, skoro odmawia wejścia w skład rządu. - Jeśli nie zgadza się pan z polityką prezydenta, którą realizuje rząd, ma pan jedną możliwość: podać się do dymisji. Jeśli pan uważa, że były rozbieżności, może pan złożyć dymisję tu i teraz. Takie deklaracje, zwłaszcza jeśli są złożone w USA, są niestosowne i nie mają uzasadnienia - powiedział Miedwiediew w poniedziałek do Kudrina na spotkaniu w Dmitrowgradzie. - Musi pan bardzo szybko zdecydować i dać mi dzisiaj odpowiedź: odchodzi pan, gdyż rozbieżności, o których pan mówił, nie istnieją, i wtedy powinien pan to wytłumaczyć, lub jeśli one istnieją, nie widzę innego rozwiązania niż dymisja - oznajmił prezydent Kudrinowi lodowatym tonem. Po odpowiedzi Kudrina, że faktycznie istnieją między nimi rozbieżności i musi porozumieć się w tej sprawie z premierem Władimirem Putinem, Miedwiediew odparł: "Może pan się poradzić kogo chce, ale dopóki jestem prezydentem, to ja podejmuję tego rodzaju decyzje". Kudrin, który od 11 lat uchodzi za gwaranta stabilności gospodarczej Rosji i jest bliskim współpracownikiem Putina, powiedział w sobotę dziennikarzom w Waszyngtonie, że "nie widzi siebie w nowym rządzie". - Sprawa polega nie tylko na tym, że nikt mi tego nie proponował. Myślę, że rozbieżności nie pozwalają mi wejść do tego rządu - oznajmił. Swoje stanowisko Kudrin wyjaśnił istniejącymi "rozbieżnościami z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem w kwestii polityki gospodarczej". Według jego słów, dotyczą one "wzrostu wydatków na cele militarne" i "wydatków socjalnych". Miedwiediew zaproponował w sobotę, aby premier Władimir Putin kandydował w wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku. Ten z kolei wystąpił z inicjatywą, by po przyszłorocznych wyborach Miedwiediew stanął na czele nowego rządu.