Do obu zdarzeń doszło w południowej części Zatoki Piotra Wielkiego, na Morzu Japońskim, w pobliżu granicy Rosji i Korei Północnej. Jest to jedno z najpopularniejszych miejsc wypoczynku w Kraju Nadmorskim. Zaatakowany chłopiec z rwanymi ranami biodra i uszkodzoną arterią został przetransportowany do szpitala we Władywostoku. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Znacznie mniej szczęścia miał mężczyzna, który ofiarą ataku rekina padł wczoraj: drapieżnik odgryzł mu obie ręce do łokci, a także pokiereszował klatkę piersiową i biodra. W stanie ciężkim przewieziono go do szpitala w miejscowości Słowianka. Również jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Mężczyzna został zaatakowany w odległości około 10-20 metrów od brzegu. Po incydentach Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych wprowadziło zakaz kąpieli w tej części Zatoki Piotra Wielkiego. Turyści w pośpiechu wyjeżdżają z regionu. Były to pierwsze w historii ataki rekina na ludzi w Kraju Nadmorskim. Specjaliści nie wykluczają, że dokonał ich jeden drapieżnik. Ekolodzy uważają, że mogą one być konsekwencją globalnych zmian klimatycznych. - Zaryzykuję hipotezę, że jest to wynik ocieplenia. Wniosło ono korekty do dróg migracji morskich zwierząt i ryb, na które polują rekiny - oświadczyła Maria Woroncowa z Międzynarodowej Fundacji Obrony Zwierząt (IFAW).