Przepisy mogą być zastosowane przeciwko historykom czy opozycji - oceniają eksperci. Według projektu odpowiedzialnością karną objęte ma być zaprzeczanie faktom ustalonym przez wyrok Trybunału Norymberskiego i "apologia zbrodni" ustalonych przez trybunał. Karane ma być też "rozpowszechnianie z założenia kłamliwych stwierdzeń o działalności ZSRR w czasie II wojny światowej, w połączeniu z oskarżeniem o popełnienie zbrodni ustalonych we wspomnianym wyroku". Jeśli te próby rehabilitacji nazizmu będą dokonane przy wykorzystaniu stanowiska służbowego lub mediów, czy też towarzyszyć im będzie sfałszowanie dowodów, możliwe są grzywny do 500 tys. rubli (10,3 tys. euro) lub kara pozbawienia wolności od 3 do 5 lat. - Jest dla nas nadzwyczaj ważne, by z łamów gazet i ust polityków nie rozbrzmiewał podły fałsz, który pozwala na wykorzystywanie przepisywania historii na nowo do własnych nieciekawych celów politycznych. Jak takie plany są budowane, jak realizowane są te zadania - możemy zobaczyć na przykładzie innych państw - mówiła w Dumie współautorka projektu Irina Jarowaja. Cytowany przez AFP politolog Aleksiej Makarkin ocenił, że projekt "jest skierowany przeciwko liberałom czy demokratom, którzy porównują władze Rosji z reżimem Hitlera". Projekt ustawy wniesiono jeszcze w 2009 roku z inicjatywy partii Jedna Rosja. Rząd, którego premierem był wtedy obecny prezydent Władimir Putin, nie poparł wtedy projektu. Uznał, że inicjatywa ta może spowodować niepożądane konsekwencje międzynarodowe.