Poprawka, zgłoszona przez Roberta Szlegiela z prokremlowskiej partii Jedna Rosja, przewiduje, że środek masowego przekazu może utracić licencję również z powodu publikowania oszczerstw. Dotychczas powodem do zamknięcia gazety, czasopisma, rozgłośni radiowej lub stacji telewizyjnej mogło być tylko propagowanie terroryzmu, ekstremizmu, pornografii albo przemocy. Decyzję o odebraniu licencji podejmuje sąd. Muszą ją jednak poprzedzać co najmniej dwa w ciągu 12 miesięcy ostrzeżenia o nadużyciu wolności słowa. Ostrzeżeń takich także udziela sąd na wniosek rządowej agencji monitorującej przestrzeganie prawa przez media. - Poprawka ma zwrócić uwagę na odpowiedzialność za rzucanie oszczerstw, którą ponosi redakcja i właściciel środka masowego przekazu, a nie tylko dziennikarz - oświadczył Szlegiel, były rzecznik prasowy prokremlowskiego ugrupowania młodzieżowego Nasi. Poprawka ta została zgłoszona na początku stycznia, jednak nie zyskała poparcia parlamentarnej komisji ds. polityki informacyjnej. Negatywnie zaopiniował ją również rząd. Jednak w środę komisja ds. polityki informacyjnej zarekomendowała Dumie przyjęcie poprawki. Poparła ją także frakcja Jednej Rosji, licząca 315 z 450 deputowanych. Jej uchwalenie jest więc przesądzone. Szlegiel zaprzecza, by jego inicjatywa miała związek z niedawną publikacją dziennika "Moskowskij Korriespondient", który zapowiedział rychły ślub ustępującego prezydenta Rosji Władimira Putina z mistrzynią olimpijską w gimnastyce artystycznej Aliną Kabajewą. Gazeta napisała 11 kwietnia, że Putin w największej tajemnicy rozwiódł się w lutym z żoną Ludmiłą i 15 czerwca ożeni się z młodszą od siebie o 30 lat gimnastyczką. Podał też, że wcześniej miał romans m.in. ze znaną dziennikarką telewizyjną Jekatieriną Andriejewą. Prezydent osobiście zdementował te rewelacje, oświadczając, że nie ma w nich nawet słowa prawdy. "Zawsze negatywnie odnosiłem się do tych, którzy z zasmarkanymi nosami i swoimi erotycznymi fantazjami wpychają się do czyjegoś życia" - zauważył przy okazji. W kilka godzin po wystąpieniu Putina właściciel "Moskowskiego Korriespondienta", bankier i były deputowany Aleksandr Lebiediew poinformował o zamknięciu dziennika z powodów ekonomicznych. Oleg Panfiłow ze Związku Dziennikarzy Rosji ocenił, że poprawka Szlegiela narusza wszystkie międzynarodowe normy dotyczące mediów, pod którymi podpisała się Moskwa.