- Budowa tej jednostki wymagała wielu wysiłków i zgranej pracy, tym bardziej, że pierwszy etap zbiegł się z wprowadzeniem sankcji przeciwko Rosji. Mimo to, lodołamacz zbudowano, i co bardzo ważne - w stoczniach rosyjskich - powiedział Miszustin. Zaznaczył, że jest to pierwsza jednostka z planowanej serii pięciu lodołamaczy, przeznaczonych do żeglugi Północną Drogą Morską (łączącą atlantyckie Morze Barentsa z Morzem Beringa na Oceanie Spokojnym; poza Rosją szlak ten nazywany jest Przejściem Północno-Wschodnim). Media w Rosji opisują Arktykę jako największy i najpotężniejszy lodołamacz na świecie. Jego długość wynosi 173,3 m, szerokość - 34 m, wyporność - 33,5 tys. ton. Arktyka może pokonać pokrywę lodową o grubości do trzech metrów. Z napędem, który stanowią dwa reaktory atomowe RITM-200 lodołamacz może rozwijać prędkość do 22 węzłów. Koszt jego budowy - według portalu RBK - wyniósł 37 mld rubli. Czas służby jednostki obliczono na 40 lat. Pracować będzie na niej załoga licząca 52 ludzi. Lodołamacze o kluczowym znaczeniu Kontrakt na budowę Arktyki podpisany został w 2012 roku. Zleceniodawcą było przedsiębiorstwo Atomfłot, a wykonawcą - stocznia Bałtycka w Petersburgu. Lodołamacz według pierwotnych planów miał powstać pod koniec 2017 roku, potem terminy przesunięto dwukrotnie o rok. Wynikało to m.in. z faktu, że dostawcą części miały być zakłady produkcji turbin z Charkowa. Rosyjska aneksja Krymu i pogorszenie stosunków z Ukrainą wymusiły zmianę dostawcy na zakłady z rosyjskiej Kaługi. Dwie inne jednostki projektu 22220, lodołamacze Syberia i Ural są w fazie testów. Trwa budowa jednostki o nazwie Jakucja, w planach jest kolejna - Czukotka. Rosja uważa lodołamacze atomowe projektu 22220 za kluczowe dla umocnienia swej pozycji w Arktyce. Do ich zadań należeć będzie przeprowadzanie konwojów okrętów w warunkach arktycznych. Jednostki mają zapewniać w przyszłości transport surowców ze złóż na półwyspach Jamalskim i Gydańskim oraz z szelfu Morza Karskiego, przeznaczonych na rynki krajów regionu Azji i Pacyfiku.