Protestujący mieli na znak poparcia dla stacji rozłożyć parasol - nazwa "Dożd" po rosyjsku oznacza "deszcz". Jednak niemal natychmiast interweniowała policja, argumentując, że demonstracja odbywa się bez zezwolenia. Liczbę 40 zatrzymanych podały służby prasowe policji moskiewskiej. We wtorek telewizja Dożd ogłosiła, że grozi jej zamknięcie z powodu decyzji głównych operatorów, by dłużej nie nadawać tego kanału. Władze stacji oceniły, że zrywanie umów przez kolejnych operatorów od końca stycznia jest następstwem wywieranej na nich presji. Wycofanie się operatorów poprzedziła skarga na Dożd złożona do prokuratora generalnego przez komunistycznych deputowanych do parlamentu. Jej powodem był materiał na temat 70. rocznicy przełamania blokady Leningradu. Chodziło o sondaż, którego wyniki stacja podała, a którego autorzy prosili o odpowiedź na pytanie: "A może należało oddać miasto faszystom, by ocalić ludzi?". Komunistyczni deputowani oświadczyli, że celem sondażu było "sprofanowanie pamięci historycznej narodu rosyjskiego". Dożd ostro skrytykowali także przedstawiciele innych partii reprezentowanych w Dumie, w tym prokremlowskiej Jednej Rosji. Stacja potem uznała sondaż za błąd i przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się nim dotknięci. Jednocześnie w odezwie do widzów oceniła, że rozpętano przeciwko niej "kampanię dyskredytacji". Telewizja Dożd nadaje od 2009 roku. Jest to bodaj jedyna niezależna stacja w Rosji