Zebrani protestowali przeciwko uznaniu przez ministerstwo sprawiedliwości za "zagranicznego agenta" Fundacji "Dynastia", finansującej projekty naukowe i edukacyjne. Demonstracja odbyła się na placu Aleksandra Suworowa, w centrum Moskwy. Władze stolicy wyraziły zgodę na jej przeprowadzenie. Wśród uczestników byli opozycyjni politycy, w tym Aleksiej Nawalny i Dmitrij Gudkow. 25 maja resort sprawiedliwości poinformowało o wpisaniu "Dynastii", którą z własnych środków, w tym ulokowanych za granicą, finansuje znany rosyjski biznesmen Dmitrij Zimin, do rejestru "zagranicznych agentów". Zimin, twórca koncernu Wympiełkom, do którego należy jedna z największych sieci telefonii komórkowej w Rosji - Beeline, poczuł się dotknięty decyzją ministerstwa i zapowiedział nie tylko zamknięcie fundacji, lecz także opuszczenie kraju. W ciągu 13 lat swojego istnienia "Dynastia" przekazała na różne projekty naukowe i edukacyjne w Federacji Rosyjskiej ponad 2 mld rubli (35,7 mln dolarów). Za pieniądze te wydano wiele książek popularno-naukowych, ustanowiono nagrodę literacką Oświeciciel, a także przyznano granty młodym fizykom, matematykom, biologom i chemikom. Petycję w obronie "Dynastii" podpisało ponad 250 rosyjskich naukowców. Ministerstwo sprawiedliwości oświadczyło jednak, że nie zmieni decyzji. "Zagraniczny agent"Uchwalona w 2012 roku przez parlament Rosji z inicjatywy Kremla ustawa o organizacjach pozarządowych otrzymujących środki finansowe z zagranicy i uczestniczących w życiu politycznym Federacji Rosyjskiej nakłada na nie obowiązek rejestrowania się w ministerstwie sprawiedliwości w charakterze "zagranicznego agenta". W czerwcu 2014 roku prezydent Władimir Putin podpisał poprawkę do tej ustawy, dającą resortowi sprawiedliwości prawo do samodzielnego wpisywania organizacji otrzymujących środki finansowe z zagranicy do rejestru "zagranicznych agentów", bez wcześniejszego orzeczenia sądu. Organizacjom pozarządowym przyznano jedynie prawo odwołania się do sądu. Zgodnie z tym kontrowersyjnym aktem prawnym organizacje otrzymujące status "pełniących funkcje zagranicznych agentów" zostają objęte restrykcyjną kontrolą ze strony państwa. Za niepodporządkowanie się ustawie grożą im wysokie grzywny lub likwidacja, a ich szefom nawet więzienie. W marcu, podczas dorocznego rozszerzonego kolegium FSB, Putin zarzucił zachodnim służbom specjalnym wykorzystywanie rosyjskich organizacji pozarządowych do dyskredytowania władz i destabilizowania sytuacji w kraju. Według niego zachodnie służby specjalne planują już akcje na okres zbliżających się kampanii wyborczych 2016-2018. W 2016 roku w Rosji powinny się odbyć wybory parlamentarne, a w 2018 - prezydenckie. Putin zapowiedział, że władze będą nadal kontrolować organizacje pozarządowe pod kątem zagranicznego finansowania, a także weryfikować ich cele statutowe z praktyczną działalnością. Z Moskwy Jerzy Malczyk