Pożar na obozie dla dzieci wybuchł ok. 3 w nocy miejscowego czasu (19 w Polsce) z poniedziałku na wtorek. Spłonęło 20 z 26 namiotów, ogień objął 2,4 tys. m kw. Na miejscu zdarzenia znaleziono ciało 11-letniej dziewczynki, dwie dziewczynki zmarły podczas reanimacji. Miejscowe władze przekazały, że czwarta ofiara to chłopiec, który pomagał dziewczynkom uciec z płonących namiotów. Dyrektor obozu oraz właściciel obiektu zostali zatrzymani, a w sprawie wszczął dochodzenie Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Według źródeł TASS pożar najprawdopodobniej wybuchł przez niesprawny grzejnik w jednym z namiotów. Niewykluczone, że na grzejniku suszono ubrania. Źródła dodały, że rozpatrywane są też inne wersje. Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew zarządził przeprowadzenie kontroli wszystkich obozów podobnych do tego, w którym doszło do tragedii. "Trzeba sprawdzić, ile jest takich obozów, na których śpi się w namiotach i korzysta z urządzeń grzewczych - to jest absolutnie niedopuszczalne" - powiedział Miedwiediew na spotkaniu z wicepremierami. Premier wskazał, że na obozowisku były "poważne naruszenia" zasad bezpieczeństwa. Obóz mieścił się w ośrodku wypoczynkowym w górach ok. 40 km od Komsomolska nad Amurem.