Niedługo po zatopieniu "Kurska" pojawiły się informacje, że na pokładzie okrętu, prócz 118-osobowej załogi znajdowały się także inne osoby. Dziś potwierdził to w wywiadzie dla brytyjskiego "The Sunday Times" Rustam Usmanow, dyrektor fabryki "Dagdizel". Dodał, że główny inżynier fabryki miał na "Kursku" obserwować testy z bronią. Zaprzeczył jednak jakoby miały to być testy z nową tajną bronią. Co do tego, jak pisze "The Sunday Times", nie mają jednak wątpliwości zachodni eksperci wojskowi. Są przekonani, że na "Kursku" przeprowadzane były testy albo nowych pocisków przeciwko okrętom podwodnym, albo unowocześnionej wersji torpedy "Szkwał", która może osiągać prędkość nawet dwustu węzłów. Najprawdopodobniej podczas testów doszło do awarii, która doprowadziła do eksplozji w luku z torpedami. Zachodni specjaliści uważają, że w takim wypadku "Kursk" zatonął w ciągu kilku sekund. Londyński "The Sunday Times" podkreśla również, że wersja podawana przez Rosjan, jakoby "Kursk" zatonął w wyniku zderzenia z innym okrętem jest mało prawdopodobna. Zwraca uwagę, że zderzenie nie wywołałoby aż tak silnych eksplozji - norweski instytut sejsmologiczny twierdzi, że miały one siłę ponad trzech i pół stopnia w skali Richtera. Ponadto w momencie tragedii peryskop "Kurska" był wysunięty, co wskazuje na to, że okręt znajdował się na głębokości, na jakiej odpalane są torpedy.