Rosja: Ćwiczenia służb w szkole średniej. Padły strzały
Strzały i symulowany atak terrorystyczny - tak wyglądały ćwiczenia rosyjskich służb w jednej ze szkół w Gelendżyku. Problem w tym, że o symulacji ataku nie poinformowano uczniów. "Co by było, jeżeli ktoś skoczyłyby z drugiego piętra albo dostał ataku epilepsji?" - pytali rodzice.

W rosyjskim Gelendżyku w Kraju Krasnodarskim Rosgwardia przeprowadziła ćwiczenia i symulowany atak terrorystyczny w szkole średniej. Formacja, która jest połączeniem rosyjskich sił policyjnych i wojskowych, nie uprzedziła o planach ćwiczeń ani uczniów, ani nauczycieli placówki.
Jak pisze Radio Swoboda, "atak" zorganizowano 19 października. Uzbrojeni w karabiny szturmowe funkcjonariusze weszli na teren szkoły i według relacji uczniów - oddano kilka strzałów w powietrze.
Pretensje rodziców i sprzeczne komunikaty
Uczniowie i ich rodzicie nie zostali wcześniej poinformowani o ćwiczeniach. Dzieci miały się bać i płakać. Rodzice w mediach społecznościowych zgłaszali pretensje do władz miejskich i mera Aleksieja Bogodistowa.
"Weszli z karabinami, zaczęli strzelać, dzieci się bały. Nauczyciele byli w szoku! Co by było, jeżeli ktoś skoczyłyby z drugiego piętra albo dostał ataku epilepsji? Kto będzie za to odpowiedzialny" - napisał jeden z nich, cytowany przez Radio Swoboda.
Rodzice mieli też sugerować, że napiszą w tej sprawie do prokuratury.
Urząd Miasta Gelendżyk zapewniał, że w trakcie ćwiczenia "podjęto wszelkie środki bezpieczeństwa", a "uczniowie zostali poinformowani za pośrednictwem systemu powiadomień, że odbywa się ćwiczenie".
Według Radia Swoboda żaden z uczniów szkoły nie potwierdził tej informacji.