W Moskwie zatrzymano około 120 osób, a w mieście nad Newą - około 70. Wśród zatrzymanych są dziennikarze. Manifestacja w stolicy miała się rozpocząć o godz. 18 czasu moskiewskiego (16 czasu polskiego) na Placu Triumfalnym w centrum miasta. Siły specjalne milicji OMON otoczyły jednak plac i zatrzymywały wszystkich, którzy próbowali przejść na miejsce planowanego wiecu. Zatrzymani zostali m.in. lider Ruchu na rzecz Praw Człowieka Lew Ponomariow, szef stowarzyszenia Memoriał Oleg Orłow, przywódcy ruchu Solidarność Borys Niemcow i Ilja Jaszin, lider zdelegalizowanej Partii Narodowo-Bolszewickiej Eduard Limonow i przywódca ruchu młodzieżowego My Roman Dobrochotow. W demonstracji wzięło udział około 700 osób. Uczestnicy skandowali "Rosja bez Putina!" i "Wolności!". Interweniujących milicjantów witały okrzyki "Hańba!". W manifestacji w Petersburgu - przed domem towarowym Gostinyj Dwor przy Newskim Prospekcie - uczestniczyło około 150 osób. Podobnie jak w Moskwie, jej organizatorzy nie mieli zgody na swoją akcję. Demonstracje w obronie konstytucyjnego prawa do zgromadzeń w niedzielę odbyły się też m.in. w Rostowie nad Donem, Jekaterynburgu, Murmańsku, Irkucku, Krasnojarsku i we Władywostoku. Najczęściej miały formę pikiet. Wzięło w nich udział po kilkadziesiąt osób. We Władywostoku uczestnicy manifestowali pod hasłami: "Rosja bez Miedwiediewa, Rosja bez Putina!", "O wolność słowa!" i "O wolność po słowie!". Protestujący - 20 osób - mieli zgodę lokalnych władz na pikietę. Milicja nie interweniowała. Próbowała jedynie nakłonić demonstrujących do usunięcia plakatu wymierzonego w prezydenta i premiera. Szef Głównego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Moskwie generał Władimir Kołokolcew za pośrednictwem radia Echo Moskwy ostrzegał, że milicja nie dopuści do manifestacji w stolicy. Podkreślał przy tym, że metody stosowane przez jego podwładnych przy rozpędzaniu demonstrantów są humanitarne. Kołokolcew przypomniał słynny rozkaz generał-gubernatora Petersburga, generała Dmitrija Triepowa, wydany 14 października 1905 roku policji, skierowanej do spacyfikowania robotniczej demonstracji: "Nabojów nie żałować! Ślepymi nie strzelać!". "U nas czegoś takiego nie ma" - zauważył komendant moskiewskiej milicji. "Panowie trzymający władzę! Przekształciliście Rosję w państwo policyjne. Obywatelom Rosji odebrano politykę; odebrano wybory wszystkich szczebli - od gubernatorów po lokalnych deputowanych. Próbujemy odbić z waszych rąk niewielki plac. Wy jednak nie chcecie nam ustąpić. Cóż - wasza kosa trafiła na nasz kamień" - napisali organizatorzy akcji w swojej deklaracji. Opozycja w Moskwie próbowała już zorganizować podobne manifestacje 31 marca, 31 maja, 31 lipca, 31 sierpnia, 31 października i 31 grudnia 2009 roku. Za każdym razem oddziały specjalne OMON-u brutalnie rozpędziły demonstrujących i zatrzymywano od 25 do 70 osób. Podczas grudniowej akcji OMON aresztował 82-letnią Ludmiłę Aleksiejewą, znaną dysydentkę z czasów ZSRR, szefową Moskiewskiej Grupy Helsińskiej i współzałożycielkę stowarzyszenia Memoriał. Została zatrzymana i poturbowana, gdy pojawiła się przed choinką na Placu Triumfalnym w stroju Śnieżynki. Tym razem Aleksiejewa została wyprowadzona przez funkcjonariuszy milicji poza obręb placu. Zatrzymano jednak jej opiekuna. W sobotę około 10 tys. osób demonstrowało w Kaliningradzie, domagając się dymisji premiera Władimira Putina i kaliningradzkiego gubernatora Gieorgija Boosa. Uczestnicy manifestacji protestowali też przeciwko podwyżce taryf komunalnych, podatku drogowego i opłat skarbowych. W demonstracji wzięła udział cała opozycja - od Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadija Ziuganowa po demokratyczną Solidarność Niemcowa. Jerzy Malczyk