"Z tego powodu Ukraina powinna zwołać konferencję międzynarodową, która przygotowałaby umowę o gwarancjach bezpieczeństwa, zastępującą obecnie obowiązujące Memorandum Budapeszteńskie, a także rozpatrzyć możliwość procesu demilitaryzacji Morza Czarnego" - napisali. W 1994 r. w Budapeszcie USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania i Francja udzieliły Kijowowi gwarancji bezpieczeństwa w zamian za przekazanie Rosji trzeciego na świecie potencjału broni jądrowej. Ukraina odziedziczyła go po rozpadzie ZSRR. Zdaniem dwójki ekspertów plany Moskwy wobec Ukrainy zostały ujawnione m.in. w sierpniowym liście prezydenta Dmitrija Miedwiediewa do prezydenta Wiktora Juszczenki. Rosyjski prezydent oskarżył w nim ukraińskiego szefa państwa o zepsucie stosunków z Rosją i ogłosił, że Moskwa nie wyśle do Kijowa swojego ambasadora, dopóki nie zmienią się tam władze. "Jednocześnie koncepcja polityki zagranicznej Rosji i Strategia Bezpieczeństwa Narodowego zawierają jasne sformułowania, dotyczące rosyjskich interesów na Ukrainie. Chodzi przede wszystkim o niedopuszczenie do członkostwa Kijowa w NATO i 'obronę interesów rosyjskojęzycznej społeczności', czyli utrzymanie Ukrainy w strefie wpływów i uprzywilejowanych interesów Rosji" - czytamy. "Jest to faktycznie ultimatum, że zachowanie jedności terytorialnej Ukrainy uzależnione jest od tego, czy przejdzie ona do 'szczególnych stosunków' z Federacją Rosyjską, a w gruncie rzeczy pod rosyjski protektorat" - podkreślili Horbulin i Łytwynenko. Ustanowienie protektoratu nie musi być jednak dla Moskwy celem ostatecznym - kontynuują analitycy.. "Może to być jedynie etap przejściowy przed dalszym podziałem Ukrainy, najprawdopodobniej na trzy części według modelu, który został opublikowany - najprawdopodobniej przez rosyjski wywiad - we włoskim czasopiśmie geopolitycznym Limes" - napisali. Rozbiór ten miałby wyglądać następująco: południowe i wschodnie obwody Ukrainy zostałyby włączone do Rosji, na centralnej Ukrainie rządziłby marionetkowy rząd, natomiast zachodnia część kraju, jako "główny naruszyciel spokoju" zostałaby całkowicie odizolowana. Horbulin i Łytwynenko uważają, że agresywna polityka Moskwy wobec Kijowa jest wynikiem problemów wewnętrznych Rosji i nie zmieni się niezależnie od tego, jaką politykę będą prowadzili Ukraińcy. "Podporządkowanie Ukrainy ma doprowadzić do istotnej poprawy sytuacji w Rosji: zmiękczenia problemów demograficznych, zapewnienia bezproblemowego tranzytu surowców energetycznych do Europy, zwiększenia potencjału gospodarczego, (...) niedopuszczenia do uzyskania przez USA terenu działań w bezpośrednim sąsiedztwie Moskwy (...) oraz zneutralizowania potencjalnego zagrożenia ideologicznego dla autorytarnego reżimu (rosyjskiego), którym jest demokratyczna Ukraina" - czytamy w analizie, umieszczonej w najnowszym numerze tygodnika "Dzerkało Tyżnia".